To
nic, że do domu wracałem okrakiem po serii 'postrzałowej' ze
strony Av.
Nie
to, że zrobiła to specjalnie, czy jak, bo zrobiła to celowo. Jej
śmiech odbijał się echem w mojej głowie, gdy wszyscy pytali co mi
się stało.
Resztami
sił zaprosiłem Avril na kawę, co oczywiście spotkało się z
głupimi odzywkami ze strony Louis'a.
Dupek...
nienawidziłem go za to...
Na
moje szczęście Avril śmiała się z głupich odzywek mojego
przyjaciela i z głupim uśmieszkiem zgodziła się na wspólne
wyjście, które przestało być kawą, gdy kobieta wymruczała, że
dawno nie była w kinie.
Musiałem
oczywiście na tą okazję trochę się kamuflować. Nie chciałem
robić sensacji w kinie. Chciałem tylko spokojnie obejrzeć film,
który wybrała Av. Nie koniecznie może to być jakiś ciekawy film,
ale od czegoś trzeba zacząć.
No
i tak o ósmej wieczorem zasiadłem z Avril na samym tyle sali.
Kobieta dziś była nad wyraz miła, oczywiście pomijając tą akcję
z paintball'em. Każdemu może się zdążyć, a ja ponoć zasłużyłem
na to... swoim bezczelnym zachowaniem.
-co
to będzie za film? -pochyliłem głowę w stronę kobiety.
-nie
wiem, ale coś Woody'ego Allena -miałem ochotę zamknąć. Dlaczego
wszystkie kobiety chcą chodzić na romansidła.
Zrezygnowany
rozejrzałem się po sali. Wszędzie praktycznie siedziały pary,
wtulone w siebie jakby od tego zależało ich życie. Tylko my...
trzymaliśmy dystans... do czasu.
Piętnaście
minut później, kiedy już film się zaczął, a moje powieki
bezwładnie zaczęły opadać, poczułem ciepła dłoń na swojej.
Spojrzałem na Avril, która bezceremonialnie gładziła wierzch
mojej dłoni. Poczułem przyjemne ciepło. Coś rozpierało moją
klatkę piersiową i nie powiem... nawet film zaczął być ciekawy,
kiedy głowa kobiety oparła się o moje ramie.
Mógłbym
tak wieczność... wolałem ją, kiedy nie rzucała kąśliwymi
uwagami i nie gryzła jak harpia.
Nawet
nie wiem kiedy film dobiegł końca. Cały czas delektowałem się
jej dotykiem. Czułem jakby to miał być ostatni dotyk jakiekolwiek
kobiety.
Jest
Twoja -coś krzyczało we mnie.
-i
jak podobał ci się film? -usłyszałem to pytanie tuż, gdy
wyszliśmy na zimną ulicę.
-no
wiesz...
-i
tak wiem, że nie oglądałeś -uderzyła mnie mocno w ramię i
roześmiała się.
Szliśmy
ulicą, Avril uwiesiła się na moim ramieniu i wyglądała na
szczęśliwą... oczywiście do momentu gdy usłyszeliśmy za sobą
nawoływanie.
-Avril,
ty zdziro!
Odwróciliśmy
się. Za nami szły cztery kobiety i wysoki mężczyzna. Avril
zacisnęła usta i odsunęła się ode mnie, aby po chwili wylądować
w ramionach jakiejś blondynki.
-kto
to? -wskazała na mnie palcem.
-mój
przyjaciel, Liam... Liam, to Berenika -wskazała ze znudzeniem na
kobietę
-to
twoja nowa zdobycz?
-nie...
nie spotykam się z dziećmi -zabolało. Jej słowa uderzyły w moją
pierś z taką siłą, że lekko się cofnąłem. To był cios
poniżej pasa.
-ty
nie jesteś czasem, Liam Payne? -zapytała czerwonowłosa kobieta
stojącą tuż obok Bereniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz