sobota, 23 lipca 2016

ten


Dzień zapowiadał się w miarę dobrze. Słońce świeciło, ptaszki świeciły... miałem ochotę skakać z radości. Było miło. Rozsiadłem się wygodnie na balkonie i oglądałem niebo. Było mi dobrze, a wręcz wspaniale. Mogłem wreszcie sam odpocząć. Przeciągnąłem się i uśmiechnąłem się szeroko. Błogie lenistwo przed pracą. To było dobre, do momentu oczywiście jak zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Harry'ego. Nie miałem ochoty oczywiście rozmawiać z tym osłem. Nie to, że go nie lubiłem, bo był dla mnie jak brat, ale on zawsze zakłócał mój spokój.
Odbieram jednak.
-co tym razem, Hazz? -wzdycham
-idziesz z nami na obiad? -jego głos jest zdyszany jakby gdzieś biegł.
-z nami... czyli z kim? -kładę się na leżaku i mam nadzieję, że nie usnę za nim Harry mi odpowie.
-Louis, Niall, Brit, Julia, Zayn, Damien... -ok. Usiadłem i uśmiechnąłem się pod nosem. Przyjaciele zawsze pozostaną przyjaciółmi.
-wchodzę w to...
-to widzimy się za dwie godziny w tej restauracji obok twojego domu...
Pożegnałem się z Harry'm i wziąłem się za przygotowanie do wyjścia. Dobrze było, że nie miałem za daleko do restauracji.
Prysznic działał na mnie odprężająco. A było mi dobrze i nie miałem ochoty wychodzić spod niego.
Dwie godziny później stałem pod restauracją i myślałem, że zniosę jajko. Zamiast moich przyjaciół pojawił się tłum dziewczyn. Każda wymachiwała telefonem. Zagryzłem zęby i wszedłem do środka próbując znaleźć choć w małym stopniu trochę spokoju. Nie to, że nie lubiłem moich fanów, ale dziś prosiłem o choć jeden gram spokoju. Głowa zaczęła mnie boleć. Chyba tak do końca jeszcze nie wyzdrowiałem. Miło.
Usiadłem przy stoliku i miałem nadzieję, że wszyscy się zaraz zjawią.
Pierwszy przyszedł Niall, prowadząc Brit. Dziewczyna coraz lepiej radziła sobie z chodzeniem, ale Niall zachowywał się w jej stosunku jak kwoka.
-cześć, bracie -Niall poklepał mnie po ramieniu. Wstałem i przywitałem się z Brit.
-witaj, piękna... -dziewczyna zarumieniła się cała.
-jak zawsze... bardzo miły -szepnęła do mnie
-wystarczy tych czułości -Niall wkroczył miedzy nas.
Usiedliśmy i zajęliśmy się od razu rozmową. Wszystko przychodziło nam z lekkością. Rozmowy z przyjaciółmi zawsze były lekkie i do ogarnięcia. Nawet nie zauważyliśmy kiedy pojawiła się reszta. Julia jak zawsze trajkotała i rozśmieszyła wszystkich. Damien chciał w dalszym ciągu zabić Harry'ego, więc nic się nie zmieniło. Wszystko szło w standardowym kierunku... No oprócz mnie. Moje myśli były ciągle skierowane w stronę pewnej blondynki, która była straszną jedzą. Wszystkie moje myśli kierowały się w jej kierunku i za każdym razem kiedy tak się działo, moje serce zaczynało walić szybciej i czułem dziwny ucisk.
Motyle...
Stado motyli

No cudownie... Nie ma co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz