To
nie tak, że nie lubię zakupów, ale ewidentnie mam ich dość. Moje
siostry zamieniają się w potwory jak tylko wejdą do sklepu.
Mógłbym teraz zacząć się modlić, aby czasem nie umrzeć tu z
nimi.
Niech
mi ktoś powie, kto namówił mnie na takie coś?! No tak... nikt. Po
co ja się na to zgodziłem?
Mogłem
teraz siedzieć sobie spokojnie w domu i szykować się na kolejny
koncert.
Jednak
moja tępa głowa wybrała coś wręcz innego, więc teraz cierp
ciało jak się chciało.
Kolory
różnych sukienek przepływały mi przed oczami. Myślę, że będę
miał przez to jakieś koszmary.
No
i kiedy już byłem na tyle znudzony i praktycznie usypiałem,
usłyszałem jej głos.
Usiadłem
przed przebieralnią, bo właśnie stamtąd wydobywał się jej głos.
Olałem totalnie siostry, które w dalszym ciągu biegały po sklepie
jak szalone.
Koło
mnie stanęła młoda blondynka. Podobna była do Avril, więc już
miałem stu procentową pewność, że moja nowa przyjaciółeczka
gnieździ się w przebieralni.
-Av...
nie chcę ci nic mówić, ale jakiś gościu cię podgląda
-spojrzała na mnie, aby dać mi do zrozumienia, że mówi o mnie.
Chciało mi się śmiać. Doprawdy... nie mam co robić, tylko
podglądać.
-o
czym ty pieprzysz, -głowa Avril wyłania się za drzwi przymierzalni
i rozgląda się. Kiedy jej wzrok pada na mnie, jej źrenice zwężają
się niebezpiecznie -ty... -wskazuje na mnie palcem -chodź...
Jestem
zdziwiony tym wszystkim, ale idę w jej stronę. Staję przed
przymierzalnią i nagle zostaję do niej wciągnięty. Drzwi się za
mną zamykają, a ja stoję jak wklejony w ziemię. Avril stoi do
mnie plecami.
-zapnij
mi sukienkę... -jestem w totalnym szoku, ale robię to co mówi.
Delikatnie zapinam suwak i odsuwam się. Chyba powinienem już wyjść,
bo źle się czułem trochę w jej obecności. Temperatura mojego
ciała podskoczyła. -jak wyglądam? -patrzę na jej odbicie w
lustrze i przełykałam ślinę. Cholera... jebać jej wiek. Miałem
ochotę przytulić się do niej i robić niestworzone rzeczy.
-jak
pączek w woreczku --uśmiecham się, aby zakryć to co działo się
we wnętrz mnie. Ta kobieta cholernie mi się podobała i nie zmieni
to nawet jej chamskie zachowanie.
-w
sensie, że wyglądam grubo? -ma szeroko otworzone oczy
-w
sensie, że do zjedzenia -prawy kącik jej ust drga, jakby walczyła,
aby się nie uśmiechnąć. Jednak po jej oczach zauważyłem, że to
się jej spodobało.
-jesteś
głupi... -wypchała mnie z pomieszczenia -wróć jak dorośniesz,
dzieciaku... -uśmiechnąłem się, bo pierwszy raz usłyszałem w
jej głosie rozbawienie. Tym razem nie poczułem się urażony, a
rozbawiony
-ej...
za co to?
Nie
dowiedziałem się, bo mojej siostrzyczki stwierdziły, że w tym
sklepie nic dla nich nie ma i silą wyciągnęły mnie ze sklepu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz