czwartek, 14 lipca 2016

six


Był nowy dzień. Nowy dzień, aby mieć nadzieję na lepszy start. Nadzieję na lepsze jutro.
Zacząłem znowu kaszleć... myślałem, że wypluję płuca. Miało niby miało iść ku lepszemu, a szło do dupy. Cholera, a jak nie zaśpiewam na koncercie?! Nie, nie... To nie mogło tak wyglądać.
Dzwonek przy drzwiach przypomniał mi, że żyję... wstałem z kanapy, którą okupowałem od wczoraj i z ociągnięciem otworzyłem drzwi. Miałem ochotę zamknąć drzwi jak tylko je otworzyłem. Pieprzony Styles stał z szerokim uśmiechem. Już zamykałem, kiedy o to but Harry'ego wylądował między nimi.
-Li... -wystawił w moją stronę kawę z Starbucksa. Myślał, że tym mnie przekona?! Przez niego przeżyłem piekło.
-Liam!! -nim się zorientowałem na moich ramionach zawiesiły się szczupłe ramiona ognistowłosej dziewczyny.
-Julia -odwzajemniłem uścisk. No i jakby nie fakt, że Harry przyszedł właśnie z nią, nie wpuściłbym go do domu. Julia była bardzo pozytywną osobą i jedyną, która potrafiła 'wyprostować' Harry'ego. Choć w dalszym ciągu miał przebłyski swojej głupoty, ale szło ku lepszemu.
Z uśmiechem na twarzy patrzałem jak rudowłosa dziewczyna bierze Harry'ego za rękę i ciągnie w stronę mojego salonu. Często im zazdrościłem tego całego ich szczęścia. Tak samo jak Niall... znalazł swoją księżniczkę.
Louis, wolny duch. Jemu nic nie było potrzebne. Cieszył się tym wszystkim co miał. Znikał za każdym razem kiedy mieliśmy wolne i nikt nigdy nie wiedział co robi... no oprócz Harry'ego.
Zamknąłem drzwi za gośćmi. Miałem nadzieję, że szybko się ich pozbędę. Nie miałem ochoty dziś na żadne pogadanki, a szczególnie nie z Harry'm. Jakby nie jego prośba... żadna baba by mnie nie wyprowadziła z równowagi.
-jak impreza? -Harry pyta cicho jakby się bał. Pewnie Nick wygadał mu wszystko. Był przecież żywym widzem mojego złego humoru spowodowanego jego przyjaciółką. No a jak nie Nick, to pewnie któryś z chłopaków.
-świetnie -uśmiecham się sztucznie. -wiesz lubię budzić się z facetem w łóżku. Pewnego dnia chyba zmienię orientację. Hajtnę się z Damien'em, bo coś zawsze z nim się budzę. -spojrzałem na Julię -będziemy rodziną.
Julia zaczyna się śmiać, ale za to Harry patrzy na nas jak na idiotów.
Chyba się jednak myliłem co do nie chcianych gości. Julia była niezłą kompanką do żartów i denerwowania Harry'ego, który za wszelką cenę chciał się dowiedzieć co zaszło między mną a Avril.
Oczywiście nie uszło bez śmiania się ze mnie jak Hazz odkrył, że nawet nie skojarzyłem kobiety z Avril Lavinge. No ale cholera... nikt nie musi znać wszystkich, a jak nawet jakbym ją skojarzył to nigdy jej nie widziałem na oczy. Pracować w tej samej branży nic nie ma wspólnego z tym, że się kojarzy ludzi.


Cieszyłem się jak już wreszcie zeszliśmy na temat koncertu. Nie miałem ochoty rozmawiać o tej kobiecie, która wypaliła we mnie dużo ścieżek, które niebezpiecznie krążyły wokół serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz