środa, 13 lipca 2016

five


Jedno uderzenie...
Drugie...
Trzecie...
Umarłem...
Coś ciężkiego i włochatego leżało na mojej klatce piersiowej.
Jeden oddech...
Drugi...
Trzeci...
Otwieram oczy i pierwsze co widzę, to ciemne włosy DD. Idiota okręcił się wokoło mnie jak wąż boa. Ściskał mnie tak mocno, że miałem ochotę wymiotować.
-Damien, dupku... wypierdalaj!! -zapchałem go z siebie w wyniku czego jego bezwładne ciało wylądowało na podłodze. Spojrzałem na niego. Dalej spał. Ten człowiek miał sen jak kamień.
Nagle drzwi się otwierają i staje w nich Nick. Wygląda jakby wczorajszy alkohol wyparował już z niego, albo jakby w ogóle nie pił.
-wstawać, dziewczynki! -jego krzyk rozszedł się po całym pokoju -śniadanie...
Położyłem się z powrotem na łóżko i zakryłem twarz poduszką. Nick nie dawał za wygraną i pół godziny później schodziłem do restauracji podtrzymujące DD. Miałem nadzieję, że idiota nie potknie się i nie wylądujemy twarzą u dołu schodów.
-moja laleczka... -Damien całuje mnie mocno w policzek. Krzywię się i próbuję go za wszelką cenę od siebie odepchnąć.
Przystaję gwałtownie, gdy widzę tą wredna babę siedzącego przy tym samym stoliku co Zayn. Mam ochotę odwrócić się na pięcie i iść do domu. Kolejna konfrontacja z tą kobietą może nie skończyć się za ciekawie. Patrzę na nią gniewnie. Mam dziwne uczucia...
Czuję silne ciągnięcie i patrzę na DD, który próbując tańczyć ciągnie mnie w stronę stolika.
Staje tuż obok kobiety. Dziwny prąd przechodzi wzdłuż mojego kręgosłupa. Przełykam ślinę.
-masz moją bluzę! -patrzę na Zayn'a. Wskazuje na mnie palcem. Patrzę na bluzkę, którą miałem na sobie. Ostatecznie patrzę na przyjaciela.
-jest moja. Ukradłeś mi ją, dupku -odgryzam się i wzdycham kiedy orientuję się, że jedyne wolne miejsce jest obok znajomej Nick'a.
Usiadłem. Kobieta nawet na mnie nie spojrzała. Była ubrana w to samo co na imprezie.
Wszyscy oprócz niej jedli. Jędza popijała kawę i ewidentnie trzęsła się z zimna.
Może i była suką, ale mama zawsze mnie uczyła, że trzeba być kulturalnym i wyrozumiałym w stronkę kobiet.
Wstałem i zdjąłem swoją bluzę, a później nic nie mówiąc zarzuciłem ją kobiecie na ramiona. Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.
Królowa Pani posłała mi krzywy uśmiech i wróciła z powrotem do picia kawy.
No ale czego ja się spodziewałem?? Wielmożnych podziękowań??
Przez całe pół godziny nie odzywała się do mnie, nawet na mnie nie spojrzała. Za to szybko włożyła ręce w rękawy bluzy i wtuliła się w nią.
Kiedy wychodziła z moją bluzą zorientowałem się, że zostawiłem w niej telefon i fajki.
Rzuciłem się za nią biegiem.
-czekaj! -krzyknąłem
-czego? -pyta kiedy na mnie spogląda
-bluza...
Kobieta na nią spojrzała, a później na mnie.
-mama cię nie uczyła, że się nie odbiera podarowanych rzeczy?
-nie chcę bluzy... -zaciskam zęby. Podchodzę do kobiety i wkładam ręce w kieszenie. Wyciągam swoje rzeczy. Czuję jak kobieta się wzdryga, jakby bała się dotyku.

Nie udaje mi się nic powiedzieć, bo szybko odchodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz