Byłem
zmęczony. Nie wiem jakim cudem znalazłem się w aucie. Harry ciągle
gadał o jakimś nowo otwartym klubie do którego dostaliśmy
zaproszenie. Niby Julia miała już na nas tam czekać razem z Brit.
Ale słabo go słuchałem.
Louis
siedział obok mnie, wsadził słuchawki do uszu i słuchał muzyki.
Niall pisał do kogoś wiadomości i tym kimś pewnie była jego
dziewczyna.
Piękne
życie... czułem jakbym tu nie pasował. Każdy miał czym się
zająć, tylko ja nie mogłem ogarnąć dupy. Głowa zaczęła mnie
cholernie boleć. Powrót do choroby cz.1. Nie było co temu
zaprzeczać.
Zamknąłem
oczy i pozwoliłem sobie na chwilę odpłynąć, nie myśleć o
głupotach.
Pod
klubem stał tłum ludzi. Mieliśmy szczęście, że nie musieliśmy
stać w kolejce, bo pewnie stalibyśmy tu do jutra. Gdzieś w tłumie
wypatrzyłem Julię i dziewczynę Niall'a. Szturchnąłem Harry'ego i
wskazałem w tamto miejsce. Chłopak prawie wrzasnął na cały
regulator.
'Julia,
miłości moja!'
Nie...
Nie znam tego człowieka. Ominąłem tą całą zgraję idiotów,
zwanych moimi przyjaciółmi i stanąłem tuż przy ochroniarzy.
Wszedłem szybko do środka za nim napadły na mnie te wszystkie
dziewczyny, które znalazły się tu nie wiadomo jak i kiedy.
Nie
minęła nawet minuta a poczułem jak Louis opiera się o mnie i
śmieje się z czegoś. Ok... nigdy go nie zrozumiem.
Żeby
nie było, to chciałem do domu, więc siedziałem ciągle na dupie i
chowałem się wszędzie, tak żeby nikt czasem nie zachciał
wyciągnąć mnie na parkiet, czy jakoś tak.
W
ten sposób uciekłem chyba z dziesięć razy Julii, która ze
wszystkich sił próbowała ze mną zatańczyć.
W
ten sposób znalazłem się pod barem zamawiając chyba dziesiąta z
kolei wodę. Umrę tu w butach. Spojrzałem na przyjaciół, którzy
bawili się w najlepsze na parkiecie. Harry wypił chyba za dużo, bo
jego ruchy były dość zaburzone. Potykał się o własne nogi...
choć to było normalne.
-no
i dalej dziecinka raczy się napojami bezalkoholowymi. -zesztywniałem
kiedy usłyszałem głos, który raczej nie chciałbym dziś
usłyszeć. Czy coś się na mnie mściło?! -czy może maluszek
zapomniał dowodu? -moja dłoń automatycznie zacisnęła się na
szklance -może ci postawić, drinka?
-czy
ty możesz wreszcie się ode mnie odpieprzyć?! -odwróciłem się
jej stronę i zmierzyłem wzrokiem. Żołądek podjechał mi do
gardła. Kobieta miała na twarzy lekki makijaż. Ubrana była w
ciemne spodnie i moją bluzę. Wyglądała...
-czy
ja ci coś robię, kochanie ? -poklepała mnie delikatnie po policzku
-nie spinaj się tak, dziecinko...
-to
ty się nie spinaj -ściągnąłem jej dłoń ze swojej twarzy.
Przeszedł mnie lekki dreszcz. -to chyba nie wskazane w twoim wieku,
mamusiu -ta kobieta wzbudzała we mnie milion sprzecznych uczuć i
nie wiedziałem kompletnie co mam ze sobą zrobić. Zadziałał mój
system obronny. Ale to było cholernie złe. Jaki facet wypomina
kobiecie wiek?! Poczułem się jak dupek i nie miałem dla siebie
usprawiedliwienia.
Kobieta
nagle się roześmiała, choć zauważyłem po jej oczach, że ją
uraziłem.
-a
mamusia nie nauczyła cię kultury? -podeszła do mnie blisko i wbiła
palec w klatkę piersiową -wiek to tylko cyfry, które informują
cie, że jesteś coraz bliżej śmierci... -zjechała ręką po moim
ciele i zatrzymała ją na pasku od spodni. -i określają rozmiar
-zgiąłem się w pół, kiedy jej otwarta dłoń zderzyła się z
moim kroczem. -nie radzę rzucać podtekstów do mojego wieku
-wyszeptała mi do ucha, a później pocałowała w policzek.
Nie
powiem... Poczułem przyjemne ciepło mieszane z bólem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz