piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 20



*Britt
Jest piękny słoneczny dzień. Pełnia lata, ale ja nie jestem na to gotowa. Powinnam teraz siedzieć w domu i nie wychodzić z niego przez resztę życia. Nie wiem jakim cudem udało się Is mnie namówić, abym z nią wyszła.
Mijamy wielu ludzi, mam dziwne uczucie, że wszyscy się na mnie patrzą. Patrzą jak na kalekę. Nie byłam jeszcze gotowa na stawienie czoła światu. Nie byłam gotowa na tłum ludzi. Is akurat musiała wybrać bardzo zatłoczony park. Wszędzie było słychać śmiech ludzi, szczekanie psów i śmiech dzieci. To nie było najlepsze miejsce dla mnie! O nie!!
Naciągnęłam mocno rękawy bluzki na dłonie. To pewnie dziwnie wyglądał. Wszyscy wokoło mieli na sobie letnie ubrania, a ja siedziałam w swetrze.
Nie czułam się najlepiej, naprawdę nie byłam na to wszystko gotowa.
Do rozprawy zostało jeszcze kilka dni i nie jestem pewna, czy wytrzymam stanie twarzą w twarz z Thomasem. Na sama myśl się wzdrygam i kulę.
Mówią, że wszystko z czasem można wyleczyć, ale to nie prawda.
Ciało można zawsze wyleczyć, nawet jeśli potrwa to długo i jeśli coś jednak pójdzie nie tak... to przecież tylko ciało. Gorzej z duszą, jej nie da się wyleczyć. Mimo zapewnień, na niej zawsze zostanie jakiś strupek, którego można w każdej chwili uszkodzić.
Ciało zapomina, ale dusza pamięta wszystko. Każdy cios, każdą krzywdę, każde słowo.
Moja dusza jest cała w strupach, które nie mają szans się zagoić.
To uczucie kiedy coś cię rozrywa od środka, później składa i ponownie rozrywa.
Chciałabym gdzieś wyjechać, sama. Bez nikogo.
Może naprawdę powinnam się spakować i gdzieś wyjechać. Może udałoby mi się choć w jakimś głupim stopniu zaleczyć moje rany. Może to by był jakiś krok do przodu.
Uciec choć na chwilę od tych wszystkich problemów, aby uleczyć się, a później wrócić i stanąć twarzą w twarz z tymi wszystkimi problemami. Może wtedy będę dużo silniejsza.
Moje rozmyślenia przerywa mój telefon. Patrzę na wyświetlacz, to był Niall.
Nie odbieram i rozglądam się po parku...
Nie powinnam stać na drodze do szczęścia Niall'owi. On powinien znaleźć sobie kogoś zdrowego, kogoś ładnego. Był znany na całym świecie, więc powinien mieć u swojego boku najpiękniejsze kobiety świata, a najszczególniej nie kalekę.
Nie mogłam go trzymać przy sobie, nie mogłam mu pozwolić aby zmarnował na mnie swoje życie. Jest młody i dużo jeszcze przed nim...
ja już przegrałam swoje życie i nie wolno mi było pozwolić, abym on też to zrobił.
Podjęłam już decyzję...
Odchodzę...
*
Niebo było zachmurzone, wyglądało jakby miało zaraz się rozpadać. Właśnie tak żegnała mnie Irlandia. Is powtarzała, że wszyscy za mną płaczą dlatego jest taka pogoda.
Ogólnie nie mogła się pogodzić z tym, że wyjeżdżam. To było śmieszne, bo jeszcze jakiś czas temu chciała się mnie pozbyć ze swojego życia, a teraz?? teraz stała ze łzami w oczach i machała, ostatni raz.
To był nowy rozdział w moim życiu, nowy rozdział w życiu Nialla.
W drodze na odprawę wrzucam telefon do kosza.
Ale prędzej piszę tylko jedną wiadomość.
„Żegnaj”

*Niall
Siedzę jak na szpilkach. Britt nie odpowiada na moje telefony, wyprowadziła się ze swojego mieszkania i nikt nie chciał mi powiedzieć, gdzie jest. Zacząłem już wariować. Chciałem już nawet wynająć detektywa, aby ją znalazł.
Cholera!!
musiałem ją zobaczyć i z nią porozmawiać. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzeli, ale nikt nie chciał nic powiedzieć.
Nagle mój telefon wibruję. O mało nie wypluwam serca kiedy widzę, ze mam wiadomość od Britt. Otwieram ją szybko i zamieram. Jedno słowo, a wydaje mi się jakbym umarł.
„Żegnaj”

Upadam na ziemię i nie mam ochotę umrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz