czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział 19



*Britt
Czuję jego zapach. Czuję jak się nade mną zawiesza. Chce mi się płakać.
-zawsze byłaś taką cnotką, teraz przynajmniej będę mógł cie przelecieć -jego głos czuję wszędzie.
Próbuję go zepchać z siebie, ale wtedy czuję silne uderzenie w twarz.
W takim momencie żałuję, że nic nie robiłam... żałuję, że nie mogę chodzić. W tedy przynajmniej mogłabym go kopnąć.
Czuję jak rozrywa moją bluzkę.
-nie rób tego... -łzy płyną z moich oczu strumieniem.
*
Leżę zwinięta w kłębek, z moich nadgarstków spływa krew. Nie obchodzi mnie to co się dzieje w około mnie. Chcę umrzeć. Gdzieś w zakamarkach podświadomości słyszę głos Niall'a -obiecałaś mi... obiecałaś....
*
-Britt?! -czuję mocne szarpnięcie. Otwieram szybko oczy i rozglądam się wokoło. Jestem ponownie w swoim pokoju. Nic mi nie grozi -jestem tu -czuję jak Is kładzie się obok mnie i przytula mnie do siebie. -to był tylko sen
-to nie był sen -mówię przez łzy. Dobrze wiedziałam, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Każda cząstka mnie wiedziała, że to działo się naprawdę.
-nikt cię już więcej nie skrzywdzi... -może to dziwne, ale jej wierzę. To wszystko było dziwne.
Moja młodsza siostra, która mnie nienawidziła teraz stała się dla mnie podporą.
Jakby nie ona Thomas pewnie by mnie zgwałcił, albo zabił. Choć i tak później sama to chciałam zrobić.
Zamknęłam się w łazience i zrobiłam coś co powinnam zrobić już dawno...
-jestem tu...

*Niall
Jeśli miałoby się coś wydarzyć złego, to oczywiście ja musiałem na to trafić.
Miałem wyjechać z Irlandii tylko na dwa tygodnie, a wracam po miesiącu. Najpierw dziwnym trafem na lotnisku ukradziono mi dokumenty, później zaginęła moja walizka. Dwa dni później się znalazła... i co?? znaleźli w niej jakieś prochy. Po prostu pogratulować!! Niall Horan, przemyca narkotyki. Oczywiście jednak wyszło, że to nie moja torba, ale i tak spędziłem dwa tygodnie uwięziony. Byłem bez telefonu, bez dokumentów... nikt nie miał zielonego pojęcia gdzie jestem. Nie ma co to były cudowne wakacje!!
ale jak na moje szczęście dokumenty się znalazły, torba się znalazła i mogłem dzięki mojemu adwokatowi wrócić do domku.
Tak więc z wielką ulgą dotykam stopami Irlandzkiej ziemi i dziękuję Bogu, że jakoś wróciłem do domu. Śpieszyłem się do Britt. Dzwoniłem do niej kilkanaście razy, ale nie odbierała. Czułem się dziwnie.
-Niall -rozejrzałem się po hali poszukując głosu, który mnie wołał. Z tłumu wyłonił się Harry. Uśmiechał się do mnie szeroko -stary -jego silne ramiona zacisnęły się na mnie. Myślałem, że zaraz złamie mi żebra.
-Hazz...
-witam naszego przemytnika -Harry zaczyna się głośno śmiać, przez co dużo osób zwraca na nas uwagę. Cholera! Chciałem przejść przez lotnisko niezauważony, ale teraz to się nie uda.
-Hazz, ciszej... myślisz, ze chcę, aby o tym pisali w gazetach??
-idioto... jak chciałeś handlować białym proszkiem, to trzeba było powiedzieć -roześmiał się, a ja miałem ochotę go uderzyć.
-jasne... a teraz chodź, trochę się śpieszę -zaczynam iść w stronę wyjścia.
-gdzie?
-do Britt...
Harry gwałtownie przystanął, ciągnąc mnie za sobą. Nie wiem o co mu chodziło, ale miałem ochoty ani czasu na zagrywki Harrego.
-Niall, coś się wydarzyło... najpierw powinieneś się przespać, później do niej jechać...
„coś się wydarzyło”, to mi wystarczyło, aby uruchomić najgorsze wizję.
-zrobiła sobie coś? -podchodzę bliżej do Harrego
-poniekąd, sytuacja jest ciężka...
-cholera, obiecała -rączka walizki wyśliznęła się z mojej dłoni. Nie mogłem uwierzyć, że złamała daną mi obietnicę.
-gdzie ona jest?
-w domu... chodzimy do niej wszyscy. Liam, Lou, Julia...
-pilnujecie ją?
-wspieramy -mruknął – sytuacja jest ciężka, najpierw się prześpisz, a później do niej pojedziemy...
I to był koniec rozmowy. Zostałem zaciągnięty do auta i praktycznie wepchnięty do swojej sypialni w domu. Harry obiecał wychodząc, że po mnie jutro rano przyjedzie i porozmawiamy.

A ja nie mogłem spać... coś się stało, a ja nie miałem o tym zielonego pojęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz