środa, 24 lutego 2016

Rozdział 18


Dwa tygodnie później

*Britt
To był piękny sierpniowy dzień. Pogoda dopisywała, słońce prawie paliło. Jednak lekki wiatr obwiewał moje ciało.
Stałam przed budynkiem, gdzie od tygodnia uczęszczam na terapię. Musiałam się przed wszystkimi przyznać, że mam lęk przed chodzeniem, lęk przed staniem na własnych nogach. Prawda była taka, że to mój mózg blokował wszystkie funkcje moich nóg. Jakbym się choć trochę postarała, to bym nawet biegała.
Może jak uda mi się rozblokować te wszystkie węzełki, które zawiązałam... może będę chodzić. Mam teraz powód dla którego to robię.
Ten powód właśnie stał po drugiej stronie ulicy i mi machał. Uśmiechał się przy tym szeroko, a ja nie mogłam nie odwzajemnić tego przepięknego uśmiechu.
Jego przepiękne oczy lśnią jak gwiazdy. To było cudowne uczucie być dla kogoś...
-Britt... -stanął przede mną, a później przykucnął. Teraz nasze twarze były na tym samym poziomie. Niall nachylił się i złączył nasze usta. To było najlepsze coś, co przeżyłam. On był czymś najlepszym co przeżyłam. Thomas był jak maleńki robaczek przy Niall'u.
-cześć -mruczę, kiedy jego usta odrywają się od moich. Czuję nieprzyjemny chód na swoich ustach.
-cześć kochanie -moje serce podskakuje mi do gardła, a motylki wiercą mi dziurę w brzuchu.
*
Leżę na twardym łóżku. Młody chłopak znęca się nad moimi nogami. Chce mi się z niego śmiać. Jego za długa jak na mój gust grzywka wpada mu w oczy.
-czujesz coś? -jego głos był przyjemny, choć nie tak cudowny ja Nialla.
-nieraz -mówię zgodnie z prawdą, bo naprawdę od czasu do czasu poczułam coś innego niż dziwne odrętwienie. Przynajmniej wtedy gdy moich nóg dotykał Niall, wtedy po moim całym ciele przechodziły dziwne prądy. To było przyjemne uczucie.

*Niall
Siedziałem już pół godziny w poczekalni. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę Britt. Miałem ochotę wziąć ją w ramiona i nigdy nie wypuszczać.
Byłem zakochany!!
To było cudowne uczucie. Miałem zamiar jej to dziś powiedzieć. Spotykaliśmy się ze sobą od dwóch tygodni, ale to nie było oficjalne. Dziś chciałem zrobić z nas oficjalną parę. Chciałem powiedzieć jej co do niej czuję.
Ale teraz musiałem czekać. Miałem nadzieję, że kiedyś stanie na nogi. Oczywiście jej wózek mi nie przeszkadzał, ale ważne żeby była szczęśliwa. Jeśli chciała wreszcie stanąć na nogi, ja jej w tym pomogę. Dlatego od razu zadzwoniłem w parę miejsc i...
-Niall?? -podnoszę głowę i ją widzę. Uśmiecha się do mnie, a ja automatycznie robię to samo. To nie jest nic nowego.
Wystarczy jej obecność, a ja cały kipię z radości. Tak! Tamten dzień kiedy wyskoczyła z okna, okazał się być najszczęśliwszym w moim życiu.
Podchodzę do niej i upadam przed nią na kolana.
-przyrzeknij mi, że nigdy już tego nie zrobisz... -dotykam lekko jej nadgarstków. Każdy kto stoi obok nas, nie wie o co chodzi. Ja jednak wiem, że ona dobrze zrozumiała.
Boli mnie serce na samą myśl, że mogłaby zrobić sobie krzywdę. To trochę dziwne, że teraz o tym myślę, ale chce ułożyć wszystko w całość.
-obiecuję, że się postaram -jej głos jest cichy
-kocham cię -i o to na środku poczekalni w ośrodku rehabilitacyjnym ja Niall Horan wyznałem jej miłość.
Britt przykłada dłoń do ust, a po jej policzkach spływają łzy.
Ocieram je kciukiem, nie wiem co mam robić. Nie wiem jak odebrać jej reakcję.
-Britt -dotykam lekko jej dłoni.
-dziękuję -tylko mogłem tylko usłyszeć z jej ust, za nim rozpłakała się na dobre. Przyciągam ją do siebie. Siedzimy na zimnej podłodze, ale mi to nie przeszkadza. Siedzimy tak aż do momentu, kiedy Britt się uspakaja.

Z jej ust wychodzą słowa, które mnie podbudowują: Niall, kocham cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz