*Niall
Britt siedzi obok mnie, wygładzając
sukienkę. Nigdy żadna kobieta aż tak mnie nie rozpraszała.
Skup się na drodze!
Mów sobie tak
dalej. Cudownie! Dlaczego ona tak na mnie działa?!
-ale ja nie mam
prezentu! -krzyczy nagle a ja otwieram szeroko oczy. Czy ta
dziewczyna miała mnie za idiotę? Przecież nie wprosiłbym się na
imprezę z pustymi rękoma.
-mam dla niej
bokserki Harrego -roześmiałem się. To zabrzmiało tak głupio, że
sam nie wiem czy to był dobry pomysł.
-Harrego?!
-Harry jest w
boysband, z tego co zauważyłem lubi go...
-ale skąd?
-jeśli lubi mnie,
to kocha Harrego -odpowiadam obojętnie jakby to była oczywista
rzecz.
-śpiewasz?
-gram na gitarze
-uśmiecham się do niej szeroko. Dobrze zdawałem sobie sprawę z
tego, że nas nie słucha i nawet nie wie kim jestem.
-nie jestem na
bieżąco...
-rozumiem...
I to na tyle naszej
rozmowy. Britt znowu milknie, a ja nie czuję się z tym dobrze. Nie
chcę jednak jej zmuszać do rozmowy ze mną, bo może lubi ciszę.
Robię głośniej
radio, akurat w tym momencie, gdy leci nasz kawałem „Drag me
down”. Spinał się cały i za wszelką cenę chcę to wyłączyć.
Nie jestem jednak tak zdenerwowany, że nie mogę tego zrobić.
Britt patrzy na
mnie z uśmiechem, a ja zamieram, kiedy leci moja „kwestia”.
Odwracam od niej wzrok i czekam na jakiś wybuch, ale nic takiego nie
następuje. Dziewczyna po prostu siedzi i wpatruje się w krajobraz
za oknem.
*Britt
Mój dom rodzinny w
ogóle się nie zmienił. Dalej wyglądał jak jakieś wielkie
zamczysko. Miałam ochotę stąd uciec, ale nie miałam jak. Niall
uparł się, że pójdziemy na te urodziny.
Od samego wejścia
pożałowałam, że się w ogóle na to zgodziłam. Moja siostra
gromiła mnie wzrokiem, matka tak samo.
Ale ostatecznie Is
totalnie mnie olała, przyklejając się do Nialla, który za wszelką
cenę chciał od niej uciec.
W około nas zrobił
się malutki wianuszek „fanek” Nialla. Widocznie grał bardzo
dobrze na gitarze, skoro tak go obłapiały.
-zatańczysz ze
mną? -zapytała go jedna z moich kuzynek, która mnie nienawidzi i
najchętniej przy pierwszej lepszej okazji wbiłaby mi nóż w plecy.
-przepraszam, ale
pewna piękna dama zarezerwowała u mnie już wszystkie tańce. Jeśli
wyjdę bez niej na parkiem... obawiam się, że wyrwie mi serce i
nakarmi nim rybki -patrzę na niego dziwnie. Nie wiedziałam, że
komuś obiecał coś.
-to chyba ci
przeszkadzam -mruczę trochę obrażona, kiedy Kat odchodzi. Niall
przygląda mi się krzywo, ale po chwili parska śmiechem.
-chodź zatańczymy,
moja piękna -nachyla się nade mną, a później popycha mój wózek
w sam środek tańczących par. Nagle jesteśmy w centrum uwagi i
muszę powiedzieć, że to mi się nie podoba. Nie chcę, aby oni
wszyscy się na mnie patrzeli.
Byłam psychicznie
chorą dziewczyną, która nie powinna przebywać w ich towarzystwie.
Przecież mogli się ode mnie zarazić... słyszałam to wiele
razy.
Wymijam Nialla i
jadę w stronę mojego tymczasowego pokoju. Mój prawdziwy pokój
jest u góry, ale przecież na wózku tam się nie dostanę.
Wjeżdżam do holu
i przestaję, kiedy słyszę jak głupia Kat wraz ze swoją
przyjaciółeczką mnie obgadują.
Co on w niej
widzi. Przecież to wariatka. Nikt normalny nie chce się zabić.
-mówi Kat
Pewnie jest mu
jej żal, przecież wiesz jacy są chłopcy. Uratował jej nędzne
życie i pewnie czuje się teraz odpowiedzialny. Niall nigdy by się
inaczej z nią nie umówił -odpowiada tamta.
Ja zalewam się
łzami i przejeżdżam obok nich. Słysze jeszcze ich śmiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz