*Britt
Siedziałam na wózku przed oknem.
Pielęgniarka okryła mnie kocem, bo mimo że lato w pełni... za
oknem lało i było strasznie zimno. Taka pogoda była odpowiednim
odpowiednikiem mojego humoru. Dziś miało się odbyć przyjęcie
urodzinowe mojej siostry na które nie byłam zaproszona. Nie to, że
chciałam iść, ale zrobiło mi się przykro, że rodzina coraz
częściej mnie odpycha od siebie. Mama od czasu wypadku nawet nie
pamiętała o moich urodzinach, a co dopiero miałaby mi wyprawić
urodziny.
Wiecie jak to jest, zagubić się w
czasie przestrzeni? Może to dziwne stwierdzenie, ale czuję się
jakbym zagubiła się w czasie. Świat idzie do przodu, a ja dalej
stoję w miejscu. Dalej siedzę w tym przeklętym wózku. Pytanie
jest takie czy chcę?
Przez cztery lata, nawet o tym nie
myślałam... to było normalne, ale teraz? Teraz chciałam wstać z
tej kupy żelastwa i żyć życiem!
To dziwne? Wiem... chciałam żyć,
pierwszy raz od czterech lat, chcę żyć.
Zrzucam koc na podłogę i przy pomocy
rąk stawiam gołą stopę na ziemi. Chce mi się płakać, kiedy
czuję tylko znikome zimno i napór powierzchni. Tyle lat tego nie
robiłam... i chyba nigdy już nie będę chodzić.
Byłam kaleką, więc dlaczego Niall by
mnie chciał?
Łzy płyną mi po policzkach, a ja
dotykam swoich ust. Nawet nie wiedziałam dlaczego mnie pocałował,
ale najdziwniejsze było to, że mi się to tak bardzo podobało.
Zamknęłam oczy i z lekkim uśmiechem
przypomniałam sobie miękkość jego ust..
-Britt... -podskakuję. Ocieram łzy
rękawem bluzy. Lekko się odwracam. -masz gościa...
-ale... -nie mam nawet czasu
odpowiedzieć, ktoś wchodzi do środka. Nie wiem kto to, ale nie
chcę aby ta osoba widziała to, że płakałam.
Nachylam się w stronę podłogi i
próbuję sięgnąć po koc. Upadł dalej niż myślałam. Cholera,
nie chciałam, aby ktoś widział moje nogi, a raczej same kości.
-pomogę ci... -dreszcz przechodzi
przez moje całe ciało. Nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy, a
szczególnie w tym momencie. Byłam cała zaczerwieniona, a do tego
moje oczy...
Nie podnoszę na niego wzroku, ale
wiem, że na mnie patrzy. Chwilę potem okrywa moje nogi, a ja się
wzdrygam.
-co tu robisz Thomas?
*Niall
Wyciągam z szafy czarną marynarkę,
która będzie odpowiednio pasować do ciemnych jeansów i jasnej
koszuli. Nie chciałem ubierać się całkowicie w garnitur, bo jakoś
to nie mój styl. Britt jeszcze o tym nie wie, ale chciałem ją
zabrać na te urodzinki jej siostrzyczki. Była zaproszona, czy
nie... ale i tak się pojawi. Pewnie zrobimy niezłą furorę, bo
jeśli jej siostra tak na nas zareagowała to reszta jej
koleżaneczek...
*
Do szpitala praktycznie wbiegłem,
jesteśmy trochę już spóźnieni, a pewnie będziemy musieli
jeszcze kupić jej sukienkę.
Nie pukam, tylko od razu wchodzę do
pokoju i staje w bezruchu. Jestem zdziwiony. Pokój jest pusty.
Wychodzę na korytarz i wpadam na pielęgniarkę, która zajmuje się
Britt.
-dzień dobry -rzucam
-o, dzień dobry. Szukasz Britt? -pyta
z uśmiechem -znajdziesz ja na końcu korytarza.
Idę w tamtą stronę. Zaczepia mnie
kilka osób, próbuję nie zamienić z nimi kilka słów, ale
przecież się spieszę.
Wchodzę do pomieszczenia, które
wskazała mi pielęgniarka. Britt siedzi na wózku przed małym
oknem, a obok niej klęczy jakiś facet. Czuję lekki ukucie w
okolicy serca.
Może to dziwne... nie, nie... to nie
dziwne. Czuję się cholernie zazdrosny.
Stoję i się nie poruszam,
prawdopodobnie nawet nie zauważyli, że wszedłem. Chcę się już
odezwać, kiedy facet kładzie dłoń na jej nogę, a ona ją
odpycha. Mam ochotę się śmiać.
Podchodzę do nich, Britt od razu
odwraca głowę w moją stronę. Ma ściągnięte brwi i w ogóle
kwaśną minę. Czuję się trochę źle, to tak jakbym im w czymś
przeszkadzał, a ona nie jest zadowolona.
Po chwili jednak na jej twarz wychodzi
uśmiech. Kładę swoją dłoń na jej ramieniu, a ona pokrywa ją
swoją. Wypuszczam ze spokojem powietrze. Nawet nie wiedziałem, że
wstrzymuję oddech.
Spoglądam wtedy na mężczyznę, który
zdążył się podnieść. Był dużo wyższy ode mnie i dużo
przystojniejszy. No cholera!!
-Britt nie mówiła, że ktoś ją
odwiedza... -odzywa się dość obojętnie. Może to niezbyt
kulturalne, ale prycham w odpowiedzi. -aaaaaaa, to ty ją uratowałeś.
Muszę ci podziękować, że uratowałeś naszą maleńką Britt
-facet wyciąga w moim kierunku dłoń. Mimo, że mam ochotę
rozszarpać mu gardło, nie jestem aż nad wyraz źle wychowany. Chcę
podać mu dłoń, ale Britt blokuje mi ruchy mojej dłoni, którą
trzymam na jej ramieniu. Wygląda na to, że nie chce, abyśmy podali
sobie dłonie.
-zasiedziałeś się -nie patrzy na
żadnego z nas -wracaj do Is, Tom...
Po jej słowach zapada głucha cisza.
Te słowa raczej nie są skierowane do mnie, bo po pierwsze nie znam
żadnej „Is”, a po drugie Britt uczepiła się mojej dłoni tak,
jakby była ostatnią deską ratunku.
Mężczyzna nachyla się nad nią, ale
ona się od niego odsuwa za nim jego usta lądują na jej policzku.
-cóż... do zobaczenia... -posyła mi
mordercze spojrzenie i wychodzi.
-kto to był? -pytam dość rozbawiony
-mój były...
-o, cholera... przepraszam.
-nie ma o czym mówić -uśmiechnęła
się. Spojrzała na mnie -a ty gdzie się wybierasz, przystojniaku?
-złapała za moją marynarkę i pociągnęła ku dołowi. Schyliłem
się i pocałowałem ją w czoło.
-ubieraj się...
*Britt
Byłam zdziwiona, kiedy Niall wjechał
moim wózkiem do jakiegoś butiku z damską odzieżą. Nie, sorry...
to były sukienki, nie odzież!! to były bardzo drogie sukienki!!
-czym mogę służyć? -kobieta nawet
na mnie nie spojrzała, tylko zwracała się do Nialla.
Cholera! Czy kalectwo czyni mnie
niewidzialną?
-szukamy czegoś na wieczór -Niall
spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja zapomniałam o tej głupiej
babie, która całkowicie mnie olała. -a dokładnie niech pani
zapyta mojej ukochanej.
Poruszał śmiesznie brwiami, a ja się roześmiałam. Poczułam się
szczęśliwa, kiedy nazwał mnie swoją ukochaną, ale pewnie zrobił
to dlatego, żeby kobieta zwróciła na mnie uwagę.
-oczywiście... tam jest przebieralnia -wskazałam palcem i odeszła.
Trochę się zaczęłam krępować. Powiedźcie mi jak niby miałam
sobie poradzić w przebieralni?!
Spojrzałam na Nialla i zagryzłam dolną wargę.
-po co to wszystko?
-idziemy na przyjęcie -mruknął i popchał mój wózek w stronę
przebieralni.
Zatrzymaliśmy się przed nią i Niall podniósł mnie z wózka i
wniósł do przebieralni. Posadził na stołku i uśmiechnął się
szeroko. Poczułam się trochę dziwnie... z nim w jednym
pomieszczeniu.
-proszę -usłyszałam głos kobiety, a chwilę potem Niall stanął
przede mną z czerwono krwistą sukienką. Była bardzo krótka.
-nie... -pokręciłam głową... -nie nałożę czegoś takiego.
-dlaczego?
-nie chcę pokazywać moich nóg -wyszeptałam cicho.
Fajne :D da-lej da-lej da-lej prosze <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszej części