niedziela, 7 lutego 2016

Czternaście


*Britt
Siedziałam na wózku przed oknem. Pielęgniarka okryła mnie kocem, bo mimo że lato w pełni... za oknem lało i było strasznie zimno. Taka pogoda była odpowiednim odpowiednikiem mojego humoru. Dziś miało się odbyć przyjęcie urodzinowe mojej siostry na które nie byłam zaproszona. Nie to, że chciałam iść, ale zrobiło mi się przykro, że rodzina coraz częściej mnie odpycha od siebie. Mama od czasu wypadku nawet nie pamiętała o moich urodzinach, a co dopiero miałaby mi wyprawić urodziny.
Wiecie jak to jest, zagubić się w czasie przestrzeni? Może to dziwne stwierdzenie, ale czuję się jakbym zagubiła się w czasie. Świat idzie do przodu, a ja dalej stoję w miejscu. Dalej siedzę w tym przeklętym wózku. Pytanie jest takie czy chcę?
Przez cztery lata, nawet o tym nie myślałam... to było normalne, ale teraz? Teraz chciałam wstać z tej kupy żelastwa i żyć życiem!
To dziwne? Wiem... chciałam żyć, pierwszy raz od czterech lat, chcę żyć.
Zrzucam koc na podłogę i przy pomocy rąk stawiam gołą stopę na ziemi. Chce mi się płakać, kiedy czuję tylko znikome zimno i napór powierzchni. Tyle lat tego nie robiłam... i chyba nigdy już nie będę chodzić.
Byłam kaleką, więc dlaczego Niall by mnie chciał?
Łzy płyną mi po policzkach, a ja dotykam swoich ust. Nawet nie wiedziałam dlaczego mnie pocałował, ale najdziwniejsze było to, że mi się to tak bardzo podobało.
Zamknęłam oczy i z lekkim uśmiechem przypomniałam sobie miękkość jego ust..
-Britt... -podskakuję. Ocieram łzy rękawem bluzy. Lekko się odwracam. -masz gościa...
-ale... -nie mam nawet czasu odpowiedzieć, ktoś wchodzi do środka. Nie wiem kto to, ale nie chcę aby ta osoba widziała to, że płakałam.
Nachylam się w stronę podłogi i próbuję sięgnąć po koc. Upadł dalej niż myślałam. Cholera, nie chciałam, aby ktoś widział moje nogi, a raczej same kości.
-pomogę ci... -dreszcz przechodzi przez moje całe ciało. Nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy, a szczególnie w tym momencie. Byłam cała zaczerwieniona, a do tego moje oczy...
Nie podnoszę na niego wzroku, ale wiem, że na mnie patrzy. Chwilę potem okrywa moje nogi, a ja się wzdrygam.
-co tu robisz Thomas?

*Niall
Wyciągam z szafy czarną marynarkę, która będzie odpowiednio pasować do ciemnych jeansów i jasnej koszuli. Nie chciałem ubierać się całkowicie w garnitur, bo jakoś to nie mój styl. Britt jeszcze o tym nie wie, ale chciałem ją zabrać na te urodzinki jej siostrzyczki. Była zaproszona, czy nie... ale i tak się pojawi. Pewnie zrobimy niezłą furorę, bo jeśli jej siostra tak na nas zareagowała to reszta jej koleżaneczek...
*
Do szpitala praktycznie wbiegłem, jesteśmy trochę już spóźnieni, a pewnie będziemy musieli jeszcze kupić jej sukienkę.
Nie pukam, tylko od razu wchodzę do pokoju i staje w bezruchu. Jestem zdziwiony. Pokój jest pusty. Wychodzę na korytarz i wpadam na pielęgniarkę, która zajmuje się Britt.
-dzień dobry -rzucam
-o, dzień dobry. Szukasz Britt? -pyta z uśmiechem -znajdziesz ja na końcu korytarza.
Idę w tamtą stronę. Zaczepia mnie kilka osób, próbuję nie zamienić z nimi kilka słów, ale przecież się spieszę.
Wchodzę do pomieszczenia, które wskazała mi pielęgniarka. Britt siedzi na wózku przed małym oknem, a obok niej klęczy jakiś facet. Czuję lekki ukucie w okolicy serca.
Może to dziwne... nie, nie... to nie dziwne. Czuję się cholernie zazdrosny.
Stoję i się nie poruszam, prawdopodobnie nawet nie zauważyli, że wszedłem. Chcę się już odezwać, kiedy facet kładzie dłoń na jej nogę, a ona ją odpycha. Mam ochotę się śmiać.
Podchodzę do nich, Britt od razu odwraca głowę w moją stronę. Ma ściągnięte brwi i w ogóle kwaśną minę. Czuję się trochę źle, to tak jakbym im w czymś przeszkadzał, a ona nie jest zadowolona.
Po chwili jednak na jej twarz wychodzi uśmiech. Kładę swoją dłoń na jej ramieniu, a ona pokrywa ją swoją. Wypuszczam ze spokojem powietrze. Nawet nie wiedziałem, że wstrzymuję oddech.
Spoglądam wtedy na mężczyznę, który zdążył się podnieść. Był dużo wyższy ode mnie i dużo przystojniejszy. No cholera!!
-Britt nie mówiła, że ktoś ją odwiedza... -odzywa się dość obojętnie. Może to niezbyt kulturalne, ale prycham w odpowiedzi. -aaaaaaa, to ty ją uratowałeś. Muszę ci podziękować, że uratowałeś naszą maleńką Britt -facet wyciąga w moim kierunku dłoń. Mimo, że mam ochotę rozszarpać mu gardło, nie jestem aż nad wyraz źle wychowany. Chcę podać mu dłoń, ale Britt blokuje mi ruchy mojej dłoni, którą trzymam na jej ramieniu. Wygląda na to, że nie chce, abyśmy podali sobie dłonie.
-zasiedziałeś się -nie patrzy na żadnego z nas -wracaj do Is, Tom...
Po jej słowach zapada głucha cisza. Te słowa raczej nie są skierowane do mnie, bo po pierwsze nie znam żadnej „Is”, a po drugie Britt uczepiła się mojej dłoni tak, jakby była ostatnią deską ratunku.
Mężczyzna nachyla się nad nią, ale ona się od niego odsuwa za nim jego usta lądują na jej policzku.
-cóż... do zobaczenia... -posyła mi mordercze spojrzenie i wychodzi.
-kto to był? -pytam dość rozbawiony
-mój były...
-o, cholera... przepraszam.
-nie ma o czym mówić -uśmiechnęła się. Spojrzała na mnie -a ty gdzie się wybierasz, przystojniaku? -złapała za moją marynarkę i pociągnęła ku dołowi. Schyliłem się i pocałowałem ją w czoło.
-ubieraj się...

*Britt
Byłam zdziwiona, kiedy Niall wjechał moim wózkiem do jakiegoś butiku z damską odzieżą. Nie, sorry... to były sukienki, nie odzież!! to były bardzo drogie sukienki!!
-czym mogę służyć? -kobieta nawet na mnie nie spojrzała, tylko zwracała się do Nialla.
Cholera! Czy kalectwo czyni mnie niewidzialną?
-szukamy czegoś na wieczór -Niall spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja zapomniałam o tej głupiej babie, która całkowicie mnie olała. -a dokładnie niech pani zapyta mojej ukochanej.
Poruszał śmiesznie brwiami, a ja się roześmiałam. Poczułam się szczęśliwa, kiedy nazwał mnie swoją ukochaną, ale pewnie zrobił to dlatego, żeby kobieta zwróciła na mnie uwagę.
-oczywiście... tam jest przebieralnia -wskazałam palcem i odeszła. Trochę się zaczęłam krępować. Powiedźcie mi jak niby miałam sobie poradzić w przebieralni?!
Spojrzałam na Nialla i zagryzłam dolną wargę.
-po co to wszystko?
-idziemy na przyjęcie -mruknął i popchał mój wózek w stronę przebieralni.
Zatrzymaliśmy się przed nią i Niall podniósł mnie z wózka i wniósł do przebieralni. Posadził na stołku i uśmiechnął się szeroko. Poczułam się trochę dziwnie... z nim w jednym pomieszczeniu.
-proszę -usłyszałam głos kobiety, a chwilę potem Niall stanął przede mną z czerwono krwistą sukienką. Była bardzo krótka.
-nie... -pokręciłam głową... -nie nałożę czegoś takiego.
-dlaczego?

-nie chcę pokazywać moich nóg -wyszeptałam cicho.

2 komentarze:

  1. Fajne :D da-lej da-lej da-lej prosze <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział
    Nie mogę się doczekać dalszej części

    OdpowiedzUsuń