piątek, 22 stycznia 2016

Dziesięć


*Niall*
Przychodzący SMS, przypomniał mi po co właśnie stoję przed lustrem i układam włosy.
Wzdycham i sięgam po telefon i czytam wiadomość Niall, dupku masz dwie minuty!!. Nie oszukujmy się, nie miałem w ogóle ochoty na żadne wyjazdy, a na pewno nie na żadne imprezy. Dostaję kolejną wiadomość minuta, chłopie!!. Kręcę zrezygnowanym głową. Biorę dokumenty i chwytam za rączkę walizki i wychodzę z pokoju.
Żegnam się z mamą. Uśmiecha się, ale widzę że nie chcę abym wyjeżdżał.
-to tylko trzy dni, mamo -mówię w jej włosy i wychodzę z domu. Przed bramą stoi Louis.
-no wreszcie! -krzyczy uradowany, a ja mam ochotę zawrócić i zaszyć się w swoim pokoju. Niby brakowało mi tego wszystkiego, ale teraz, kiedy stoję przed tym wszystkim twarzą... mam ochotę uciec.
-rusz się, za godzinę mamy samolot -odpowiadam mu wymuszonym uśmiechem i pozwalam odebrać od siebie bagaż taksówkarzowi. Patrzę na dom, ostatni raz i wsiadam z Louisem do taksówki. Opieram czoło o zimną szybę i zamykam oczy, ale chyba powinienem je otworzyć i patrzeć ostatni raz na zanikające przed moimi oczami place zieleni.
Cholera!! zachowuję się jakbym wyjeżdżał na zawsze i to wszystko widział ostatni raz. Moje odczucia naprawdę były dziwne. Może po powrocie powinienem zapisać się na jakąś terapię. To wszystko nie jest normalne.
-ej... -odwracam się zdziwiony w stronę Louisa -mówię do ciebie...
-przepraszam, zamyśliłem się...
-ostatnio coraz częściej... -poklepał mnie po ramieniu i wrócił do tego co robił. Patrzałem na niego z zazdrością. Chłopak siedział rozluźniony i grzebał w telefonie. Ja nawet w najmniejszym stopniu nie potrafiłem się rozluźnić. Od samego początku moje mięśnie były napięte i to pewnie przez to umierałem po siłowni.
*
Po locie, który był bardziej wykańczający niż jakakolwiek trasa koncertowa wysiedliśmy z samolotu.
Nawet nie pomyślałem, że będzie nas czekać tak miłe powitanie. Przy samym wyjściu stał Harry i Julia. Dawno ich nie widziałem i nagle zapomniałem o tym całym smutku, który towarzyszył mi od tak dawna. Pierwszą osobą, która mnie zobaczyła... była Julia. Odpycha od siebie Harrego i rzuciła mi się w ramiona. Poczułem się trochę dziwnie. Niby żyliśmy w dobrych stosunkach, ale nie byliśmy ze sobą tak blisko, aby ona reagowała tak na mnie.
-ty nasz bohaterze -zacisnęła swoje ramiona mocniej na mojej szyi. Chyba chciała mnie udusić.
-skarbie, zostaw coś dla mnie -poczułem jak ktoś odciąga ode mnie Julię. Harry posłał mi uśmiech i mruknął -ty idioto -i skończyło się chwalenie. Już nie byłem bohaterem, a tylko idiotą.
*
W hotelowej restauracji czekała na nas miła niespodziana. Przy stoliku w rogu sali siedzieli Liam, Zayn i Damien, który miał jak zawsze znudzoną minę. Przez taki wyraz twarzy ludzi zawsze mylnie go oceniali. Myśleli, że to zadzierający nosa nudziarz, ale prawda była taka, że był duszą towarzystwa.
-nie no... kogo to moje oczy widzą... latający Irlandczyk -Damien przywitał mnie z szerokim uśmiechem -stary, jak chciałeś poślizgać się na tęczy i pogadać z Leprechaunem,to trzeba było się zajarać zioła.
-daj spokój, stary -Liam stanął między mną a Damienem -siemasz?
-chyba lepiej niż wyglądam -wzruszam ramionami. Po tak długiej przerwie trochę dziwnie się czuję w ich obecności. Czuję, że odstaję od grupy... oni mogą się ze sobą widywać, co nie można powiedzieć o mnie.
-Niall, bracie -poczułem nagle na sobie czyjeś ramiona. Oszołomiony spojrzałem w oczy przyjaciela. Zayn uśmiechał się do mnie -przynajmniej była warta wyskakiwania z okna?
-no pewnie -odpowiedział za mnie Louis. -dziewczyna jest taka hot... jakby nie fakt, że to laska Nialla... to bym się za nią wziął.
-musisz ją do nas przywieźć!! -Julia klasnęła w dłonie. Dziewczyna zawsze miała nadmiar energii. Dobrali się z Harrym doskonale.
-ona... nie może -odpowiadam zgodnie z prawdą. Przecież Britt nie mogła się poruszać samodzielnie, a wyjazdy nie wchodziły w grę... bo była..
-ale dlaczego?
-bo... -Louis zabrał głos, a ja spojrzałem na niego. W myślach błagałem, aby nic o niej nie mówił. Nie to, że się wstydziłem... ale nie chciałem jeszcze o niej mówić cokolwiek. Nie byliśmy parą, a nawet przyjaciółmi... nie powinienem o niej nic mówić. -ej... do jakiego klubu idziemy?
Byłem wdzięczny przyjacielowi, że zmienił temat i nawet nie wspomniał o tych małych aspektach z życia Britt.
Wszyscy oprócz Juli dali się przekonać co do tematu imprezy, tylko ona patrzała na nas podejrzanie. Czułem, że to dopiero początek tego co mnie czeka. Dlaczego ta dziewczyna nie chciała odpuścić.
-Harry, dupku... -nawet nie zauważyłem kiedy Damien z Harrym zaczęli się wyzywać. To oczywiście było normalne od chwili, kiedy Damien dowiedział się, że Harry spotyka się z jego siostrą.
Usiadłem wygodnie i przypatrywałem się temu. Nie słyszałem ich słów, tylko widziałem mowę ciała. Odzwyczaiłem się od tego wszystkiego, za mało z nimi przebywam. Może powinienem kupić sobie jakieś przytulne mieszkanko na obrzeżach Londynu. Miałbym wtedy zawsze do nich bliżej i mógłbym ich widywać częściej... tylko pytanie było takie... co ja tu bym robił?!
*
Klub jak zawsze był zatłoczony. Przed oczami przewijało mi się wiele znajomych twarzy. Witałem się z ludźmi, których imion nie pamiętałem nawet.
Lubiłem imprezować, ale dziś ten cały hałas mi przeszkadzał. Nie mogłem się przez niego skupić na niczym, nie słyszałem własnych myśli. To był już zły znak.
Chłopie, zrobiłeś się nudny!!
Poczułem na oczach czyjeś maleńkie dłonie. Złapałem za nie i ściągnąłem z twarzy, odwróciłem się i uśmiechnąłem się do Sel. Wyglądała jak zawsze... piękna!
-Sel -przytuliłem ją do siebie. Dawno się nie widzieliśmy -miło cię widzieć
-Niall -dotknęła mojej twarzy, a ja poczułem przyjemne ciepło, ale nie takie które poczułem przy Britt.
Z tego wszystkiego zapomniałem do niej napisać. Zrobię to później. Podałem Selenie moje prawe ramię i ruszyliśmy do stolika, gdzie siedziała reszta.
Czuć było od razu, dystans Juli do Seleny. Wpatrywała się w nią z krzywą miną. Postanowiłem nie patrzeć na to. Chciałem się dobrze zabawić i nikt nie mógł mi tego popsuć.
Mój telefon zaczyna wibrować. Wyciągam go z kieszeni i czytam wiadomość.
Britt: dobranoc, Niall :D
Może wyglądam głupio. Ale ta wiadomość naprawdę sprawiła mi radość
Ja: dobrej nocy, kochana :*
Czuję jak ktoś zagląda mi przez ramię. Odwracam twarz i z ulgą stwierdzam, że to Louis. Z nich wszystkich wolałem, że to on widzi z kim piszę. Nie miałem ochoty na słuchanie jakiś zbędnych komentarzy.

Chowam telefon do kieszeni i czuję jak Selena przytula się do mojego boku. Zapowiadała się długa noc i to pełna wrażeń. Jednak nie było co narzekać... mogło być gorzej.

*********

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz