środa, 21 października 2015

Rozdział 48 (bo tam najprzyjemniej)





*Julia
Harry popołudniu gdzieś zginął razem z Damienem. Fi wróciła do domu, więc załatałam sama ze swoimi myślami. Czuła się trochę dziwnie. Harry zachowywał się w stosunku do mnie tak, jakbyśmy byli parą.
Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Najgorzej, że on nie chciał ze mną rozmawiać. Cała ta sytuacja wisiała nad nami jak gilotyna nad głową skazańca.
Byłam tym wszystkim skołowana.
-Julies -mama wepchnęła głowę do mojego pokoju.
-tak, mamo? -zapytałam. Po czwartkowej rozmowie, którą odbyłyśmy wieczorem za nim wrócił Harry, nasze stosunki jeszcze bardziej się ociepliły.
-chodź, kochanie na kolację
-dobrze -uśmiechnęłam się.
Wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi. Nie mogłam wiecznie czekać, aż Harry wróci i zachce ze mną rozmawiać.
Jak na zawołanie, na schodach pojawił się Harry z Damienem. Popychali się i rzucali w swoim kierunku różnego rodzaju przezwiska. Jednak najbardziej zdziwił mnie ich wygląd. Ich ubranie nosiły na sobie ślady błota, a we włosach mieli trawę!
-gdzie wy byliście? -zapytałam wyciągając z włosów Harrego kawałek gałązki z jakiegoś biednego drzewka.
Oboje się uśmiechnęli.
-daj mi pięć minut -rzucił Harry i zginął w pokoju gościnnym.
Spojrzałam na Damiena.
-ja...ja...ja -jąkał się -muszę iść, umówiłem się z Fi -dodał i uciekł.
Nie wiedziałam co mam robić. Nie rozumiałam z tego nic. Nawet nie ruszyłam się z miejsca, byłam tak zdziwiona że stałam tam jak kołek.

*Harry
Przebrałem się w czyste ciuchy. Po wyciągnięciu siana z włosów, próbowałem je jakoś ułożyć. Damien nie chciał mi odpuścić. Dalej bronił swojej maleńkiej siostrzyczki jak lew. Musiałem jednak to jakoś wszystko przeżyć, przecież robiłem to tylko i wyłącznie dla Julii.
Wyszedłem z pokoju. Julia stała dalej w tym samym miejscu, gdzie ją zostawiłem
-Julka -szepnąłem
-Harry -uśmiechnęła się
-weź coś cieplejszego, bo wychodzimy.
-gdzie?
-zobaczysz -tym razem to ja się uśmiechnąłem
-ale jak...
-chciałaś przecież porozmawiać.
*
To była długa podróż. Byłem tak zestresowany, że zaczęły mi pocić się dłonie. Julia nie ułatwiała mi sprawy, pytając ciągle gdzie jedziemy.
-zaraz się dowiesz -odparłem chyba setny raz
-wiesz, że twoje niespodzianki... -zaczęła
-jesteśmy już na miejscu -rzuciłem.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Widziałem malujące się na jej twarzy zdziwienie. No mnie też by zdziwił fakt, jakby ktoś wywiózł mnie na totalne pustkowie.
-gdzie my jesteśmy? -zapytała
-w moim ulubionym miejscu -szepnąłem
-tam, gdzie pierwszy raz całowałeś się z dziewczyną? -zapytała
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi. Wysiadłem z auta. Otworzyłem drzwi od jej strony i pomogłem wysiąść.
-poczekaj -wyciągnąłem czarną chustkę z kieszeni i zawiązałem jej oczy.
-Harry...
-nie bój się -szepnąłem jej do ucha i lekko popchnąłem do przodu
-Harry...
-proszę
-no dobrze.
Dała mi wreszcie się poprowadzić.
Wreszcie doszliśmy na polanę, gdzie czekała na Julię niespodzianka. Louis pomachał mi. Przystanąłem i czekałem aż podejdzie do nas.
-gotowe -rzucił
-kto tu jest? -zapytała Julia
-Louis
-witaj -uśmiechnęła się.
-cześć piękna -rzucił -idę, miłej zabawy.
Podałem mu rękę i ją uścisnąłem. Dzięki jemu i reszcie mogłem zrobić to co zaraz się wydarzy.
Złapałem Julię za dłoń i pociągnąłem ją w stronę niespodzianki.
Przystanąłem przed rozłożonym kocem. Stanąłem za Julią i odwiązałem chustę.
-o Boże -wyszeptała i zasłoniła usta.
Ucieszyłem się, gdy tak zareagowała.
-porozmawiamy? -ty, razem to ja o to zapytałem
-piknik, pod gwiazdami? -zapytała.
Nim jednak zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, rzuciła się na mnie i pocałowała w usta. Objąłem ją w pasie i przyciągnąłem mocniej do siebie.
-od tego też możemy zacząć -uśmiechnąłem się
-przepraszam
-nie przyjmuję przeprosin -przyciągnąłem ją mocniej.
Spojrzała na mnie przerażona. Zbliżyłem swoje usta do jej i je złączyłem. I nagle tak jakby wiatr przestał wiać, a wszystkie dźwięki, które nas otaczały, zamilkły. Byłem tylko ja i Julia.
Ostatecznie musiałem się od niej odsunąć.
-czułaś to? -zapytałem. Sam byłem skołowany tym co się działo.
-Harry... -jej zachrypnięty głos pobudził moje ciało.
-nie panuję nad sobą -wyszeptałem -chodź -pociągnąłem ją za rękę w stronę kocu -zjemy może coś.
Nie odpowiedziała.
-porozmawiamy? -zapytałem siadając obok niej na kocu.
-dobrze -wyjąkała -słuchaj, Harry. Nie wiem jak to się stało, ale... nie wiem co mam powiedzieć. Byłeś dla mnie taki... zakochałam się -zakryłam twarz -nie musisz się nade mną litować. Przeżyję to jakoś. Nie chcę tracić naszej przyjaźni. Nie przejmuj się mną.
-skończyłaś? -zapytałem. To była najgłupsza rzecz jaką usłyszałem.
-nie -uklękła na kolanach i spojrzała na mnie -jesteś moim najlepszym przyjacielem. Pewnie Fi by się teraz obraziła, ale tak jest. Zawsze byłeś pierwszą osobą, której cokolwiek mówiłam. Naprawdę nie lubiłam Harrego Stylesa. Był dla mnie pajacem, który wykorzystuje swoją sławę, aby zaliczać kolejne laski -otworzyłem szeroko oczy ze zdziwienia -Fi mnie zmuszała do oglądania tych wszystkich waszych koncertów. Rozśmieszałeś mnie -zaśmiał się -ale poznałam cię z innej strony. Jesteś całkiem inny -zakryła twarz dłońmi -jest mi strasznie wstyd za to co myślałam i za to, że niszczę naszą przyjaźń -szepnęła
Zdjąłem jej dłonie z twarzy.
-przepraszam, że cię pobiłam tam na parkingu i dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś.
Przekrzywiłem głowę w prawą stronę i uśmiechnąłem się.
-a teraz skończyłaś?
Pokiwała twierdząco głowę.
-to dobrze -wziąłem jej dłonie w swoje -trochę się stresuję -puściłem jej dłonie -jak mi nie odpisywałaś myślałem, że zwariuję. Czułem, że coś się stało. Mimo tego, że wiedziałem, że Damien mnie zabiję, zadzwoniłem do niego. Dużo mi nie powiedział, ale jak tylko usłyszałem, że coś się dzieję, to wsiadłem w samolot i przyleciałem. Gdy zobaczyłem cię taką... nagle zrozumiałem coś co wszyscy już dawno wiedzieli. Fi powiedziała mi, że powinienem cię zostawić.
-co powiedziała? -zapytała oburzona'-długo by gadać -szepnąłem -ale teraz mogę powiedzieć jedno -podsunąłem się bliżej do niej, spojrzałem w oczy i wyszeptałem -kocham cię
-co?! -krzyknęła
-kocham cię
-żartujesz sobie?
-wracamy do sceny, jak się poznaliśmy? -roześmiałem się -daj spokój Julio, powiedz to...
-co?
-dobra -westchnąłem -czy zechcesz być moją dziewczyną? -zapytałem -Boże, jakie to banalne.
-o Boże, mówisz poważnie? -skinąłem głową -tak, Harry.
-kamień spadł mi z serca -złapałem się za serce -kocham cię -przyciągnąłem ją do siebie.

-tak bardzo cię, kocham Harry -wyszeptałam za nim połączyłem nasze usta.

*****
mam dla was smutną wiadomość... został jeszcze 1 rozdział + epilog...
Epilog bd podzielony na dwie części, więc tak jakby przed nami jeszcze 3 rozdziały :)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :D Ahh już prawie koniec niestety ;-;
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :)
      no niestety prawie koniec :( ale zapraszam w listopadzie na kolejne opowiadanie z tej serii :D
      pozdrawiam :*

      Usuń
  2. To nie moze się skończyć :'(
    No, ale nic co świetne nie trwa wiecznie
    Jednak napewno zapamiętam to opowiadanie na zawsze
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak... Nic nie trwa wiecznie:)
      ale w listopadzie ruszam z kolejnym opowiadaniem z tej serii:)
      mam nadzieję, że bd tak samo interesujące jak to:)))
      pozdrawiam:*

      Usuń
  3. O boziuu... <3 jakie to piękne *-*

    OdpowiedzUsuń