„Rozdział nie jest ocenzurowany.
Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa”
*Julia
Strasznie się zestresowałam, gdy
limuzyna zatrzymała się przed szkołą. Cały jej podjazd był
zastawiony autami. Jednak to my zwróciliśmy na siebie największą
uwagę innych. Już czułam myśli innych. Pewnie zastanawiali się
kto mógł przyjechać limuzyną.
Damian wyskoczył pierwszy z auta,
uprzedzając kierowcę. Chciało mi się z niego śmiać. Jak na
gentlemen przystało pomógł nam wysiąść z auta.
Byłam trochę zdziwiona, że wszyscy
stoją na zewnątrz, a nie są w sali. Pierwszą moją myślą było
to, że nic nie było przygotowane.
Przeszłam szybko obok Damiena i
Felicji. Prawie biegiem ruszyłam w stronę sali.
-Julies! -krzyknęła Fi równając się
ze mną -dlaczego tak pędzisz?
-dlaczego oni nie są w sali ?
-zapytałam.
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
Przed salą stał pokaźny tłum ludzi, a wielkie białe drzwi były
zamknięte.
-dlaczego nie wchodzicie? -zapytałam
przepychając się przez tłum.
-a jak mamy niby wejść, skoro drzwi
są zamknięte? -zapytał mnie dziwaczny głos Mariki. Boże jak ona
działała mi na nerwy! -najpierw nawymyślałaś, a teraz
spieprzyłaś nam bal, idiotko!
Spojrzałam na nią. W tej chwili
miałam ochotę wydrapać jej oczy, jednak powstrzymałam się
-powiedziała złodziejka -odparłam
najspokojniej jak mogłam i zaczęłam rozglądać się za jakimś
nauczycielem.
-ja?
Chcąc nie chcąc musiałam ponownie
się do niej odwrócić. Przechyliłam lekko głowę w lewą stronę.
-a jak można nazwać osobę, która
przywłaszczyła sobie cudzą rzecz, bez pozwolenia? -uśmiechnęłam
się szeroko.
Marika nabrała buraczanego koloru.
Poczułam się jakoś lepiej. Było miło, bardzo miło. Teraz to ja
byłam górą. Chciałam jeszcze coś dodać, gdy zobaczyłam
przeciskającego się do nas dyrektora.
-ja mam klucz -rzucił kiedy do nas
podszedł ,a ja miałam ochotę krzyknąć NARESZCIE.
-to niech pan otworzy -mruknęłam do
niego. Psuł mój bal!
Dyrektor spojrzał na zegarek. Pokręcił
głową i spojrzał na mnie.
-dopiero o dziewiętnastej -odparł
uśmiechając się/
-chyba sobie pan żartuje -pokręcił
przecząco głową w odpowiedzi. -Felic.... -odwróciłam się w
stronę, gdzie powinna stać moja przyjaciółka. Niestety jej tam
nie było.
-nawet koleżaneczka od ciebie uciekła
-usłyszałam śmiech Mariki.
Postanowiłam ją olać na całej
linii. Odwróciłam się ponownie do dyrektora. Coś mi tu
śmierdziało i nie chodziło o perfumy, których używał nasz
dyrektor.
Podeszłam bardzo blisko do faceta i
szepnęłam.
-kto tam jest?
Uzyskałam tylko uśmiech w odpowiedzi.
Dyrektor zaczął poluźniać
kołnierzyk przy koszuli. Musiał się mocno denerwować. Coś
ukrywał.
Zmarszczyłam czoło i zaczęłam
składać fakty w całość.
Felicja i Damien gdzieś się ulotnili.
Harrego nie było.
Felicja przez całą drogę zachowywała
się jakby się czymś denerwowała. Mogłam przysiądź, że coś
ukrywała.
-Harry -szepnęłam, a dyrektor
spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.-oni tam są, prawda?
-nic nie odpowiedział -co panu obiecali za milczenie?
-nic ważnego -wyszeptał tak cicho, że
chyba tylko ja to usłyszałam.
Zmierzyłam go wzrokiem. Byłam zła.
Wszyscy coś knuli za moimi plecami.
-o dziewiętnasta -rzucił dyrektor i
podszedł do drzwi. Stanęłam szybko obok niego. Musiałam jako
pierwsza wejść na salę.
Jak tylko drzwi się otworzyły,
weszłam do środka. Przystanęłam. Dekoracje były takie jakie
miały być, plus dodatki Fi.
Jednak najbardziej zdziwiło mnie białe
płótno, które zasłaniało scenę, a przynajmniej w planach tam
miała być scena. Zaczęłam podchodzić, musiałam zobaczyć co tam
jest.
Nagle za płótna wyskoczyła Fi.
Przystanęłam.
-proszę wszystkich o uwagę!
-krzyknęła do mikrofonu. Całą salę nagle opanowała cisza
-dziękuję -rzuciła -z faktu, że Julia była chora, poprosiła
mnie o kilka słów w jej imieniu. Tak Julia była chora. Nie
wierzcie temu co mówią poniektórzy -uśmiechnęła się -druga
sprawa. Julia obiecała wam niespodziankę. I to jest też prawdą.
Niespodzianka dla was skrywa się tuż za moimi plecami -odwróciła
się i wskazała palcem -to jest ostatni bal, który organizuje
Julia, więc na pewno będzie najlepszy. Tak więc obie chciałybyśmy
wam życzyć super zabawy. -przerwała -ludziska, najlepszej imprezy
EVER! -krzyknęła.
Felicja jakby nigdy nic podeszła do
mnie i mruknęła
-tak więc... -powiedziała do mnie.
Przestraszyłam się, gdy znikąd
pojawił się Damien.
W sali wszyscy jakby skamienieli,
włącznie ze mną. Było tak cicho, ze aż bolały uszy. Zaczęłam
się powoli bać.
Nagle ciszę zagłuszyła muzyka, która
z chwili na chwilę rozbiła się coraz głośniejsza.
Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam
pierwsze słowa...
„Jesteś niepewna
Nie wiesz dlaczego
Odwracasz głowę, za każdym razem,
gdy przekraczasz drzwi...”
Wtedy płótno opadło i naszym oczom
ukazało się One Direction. Tylko nie było Harrego, rozejrzałam
się za nim. Zdezorientowana pomachałam Zaynowi. Nie wiem jakim
cudem go namówili, ale on też tu był!
I wtedy usłyszałam za sobą
„Każdy w tym pomieszczeniu potrafi
to dostrzec,
każdy oprócz ciebie”
Odwróciłam się i zobaczyłam
wpatrującego się we mnie Harrego. Uśmiechnął się do mnie.
No i to właśnie była ta scena w
filmach, gdy on patrzy na nią, a ona na niego, czas się zatrzymuje,
a wszystko wokoło przestaje istnieć.
-zatańczymy? -zapytał, a ja straciłam
język w gębie. Nie mogłam się odezwać, zacięło mnie. Cholera,
Harry tak mnie zaskoczył. Z uśmiechem na twarzy, Harry przyciągnął
mnie do siebie. To było najcudowniejsze z najcudowniejszych uczuć
jakie kiedykolwiek czułam. Wtuliłam twarz w jego skórę, która
wyłaniała się spomiędzy rozchylonej koszuli, a raczej nie
dopiętej.
Było mi tak dobrze, jak wtedy gdy
usypiałam w jego ramionach. Mogłam tak trwać do końca moich dni,
ale czy on tego chciał?
„Kochanie, rozświetlasz mój świat
jak nikt przedtem
sposób w jaki poprawiasz włosy
kompletnie mnie rozbraja.
Ale kiedy uśmiechasz się w ziemię
nie trudno stwierdzić...”
-jesteś piękna -Harry wyszeptał mi
do ucha.
To była scena z jakiejś bajki.
Tańczyliśmy pomiędzy krzyczącym tłumem, ale nam to nie
przeszkadzało. Byłam tylko ja i Harry.
-dziękuję -szepnęłam
-to ja dziękuję -wyszeptał mi do
ucha
nie wiem za co mi dziękował, ale to
było miłe.
-przepraszam, że muszę cię zostawić,
ale... -zaczął.
Spojrzałam w tym samym kierunku co on.
Jeden z chłopaków machał do niego ręką. Odsunęłam się z
uśmiechem.
-idź, ty mój bohaterze -szepnęłam
Harry za nim odszedł, pocałował mnie
w pliczek. Ciepły prąd przeszedł mi po ciele.
Patrzałam jak tłum rozstąpia się,
aby go przepuścić.
Boże, to naprawdę się działo!
-Julia, jesteś mega! -krzyknęła obok
mnie jakaś dziewczyna -a my wierzyliśmy Marice.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. To
nie ja byłam mega, a Harry i reszta.
Rozejrzałam się po sali w
poszukiwaniu Felicji, ale zamiast jej napotkałam morderczy wzrok
Mariki. Oprócz złości w jej oczach zobaczyłam zazdrość. Byłam
z siebie dumna. Nie byłam mściwa, ale... ale dobrze jej tak! Niech
zazdrość zżera ją od środka!
Chciało mi się śmiać, gdy mój
wzrok padł na Lucasa. Stał obok niej znudzony. Grzebał coś w
telefonie. Pasowali do siebie idealnie.
-co się tak szczerzysz, Chase?
-zapytał Damien
-cieszę się sukcesem, bracie
-szepnęłam z uśmiechem
-mogę przyłożyć twojemu chłopakowi
-nie mam chłopaka -odparłam
-jeśli on nie jest twoim chłopakiem
-wskazał na Harrego -to znaczy, że mogę mu przyłożyć
-uśmiechnął się.
-Damien...
***********
mam złą wiadomość :(
nie wiem kiedy ukaże się kolejny rozdział, bo oddaję dziś lapka do naprawy :(
siadło mi touchpad :(
przepraszam was bardzo ;(
*****
mimo to, życzę wam miłego tygodnia :*
*******
zapraszam na "Jokera" :)
omg, omg, omg!!!!!! *.* cudowny rozdział :D liczę na scenę, w której w obecności wszystkich zapyta ją o to, czy będzie jego dziewczyną <3333 już się nie mg doczekać następnego rozdziału :) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńoj, chyba Harry jest zbyt nieśmiały, aby o to zapytać przy wszystkich :D
Usuń