piątek, 9 października 2015

Rozdział 44 (te jego ciało)



*Julia
Otworzyłam oczy. Byłam taka wypoczęta. Mogłam dziś przenosić góry.
Usnęłam w ramionach Harrego. To było najcudowniejsze uczucie jakie przeżyłam.
Harry, właśnie Harry.
-Harry -szepnęłam.
Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Nigdzie go nie było po nim śladu. Jakby nie pudło leżące przy oknie i koszulka, którą miałam na sobie, pomyślałam bym że to był tylko piękny sen.
-Julio -w drzwiach, które raczej już się nie zamkną, stanął Alex -jak się czujesz?
-dobrze -szepnęłam i podciągnęłam kołdrę po samą brodę. Usnęłam przecież tylko w majtkach i koszulce Harrego.
Teraz się wstydziłam przed Alex'em.
-to dobrze. Zejdź na śniadanie -odparł
Spojrzał na drzwi. Przetarł czoło i dodał.
-naprawie to dziś.
-nie musisz -szepnęłam -naprawię je... -zaczęłam, ale mój wzrok przyciągnął Harry, który właśnie wyszedł z łazienki, którą kiedyś dzieliłam z Damienem.
Zaczerwieniłam się po same końce włosów.
Harry stanął obok Alexa. Byli prawie tego samego wzrostu. Harry miał na sobie czarne spodnie Damiena, ale był bez koszulki i do tego bosy! Nigdy nie pomyślałabym, że bose stopy faceta tak mnie podniecą. Wyglądał jakby był u siebie i to jak wygląda w ogóle mu nie przeszkadza.
Włosy miał mokre, zaczesane do tyłu, spodnie wisiały mu tak nisko, że mogłam bez trudu przeczytać napis na gumce jego bokserek. Mogłam podziękować Bogu za to, że w ogóle je miał!
-cześć, piękna -rzucił
-witaj -odparłam szeptem
-czuję się tu jak piąte koło u wozu -mruknął Alex i zniknął w korytarzu.
Harry stał oparty o futrynę i przyglądał mi się z uśmiechem.
-tak jak myślałem -podszedł bliżej. Nachylił się nade mną i szepnął -wyglądasz tak sodko w mojej koszulce, że chętnie bym cię schrupał.
Mogłam się założyć, że byłam teraz cała czerwona jak burak. Harry odgarnął włosy z mojej twarzy.
-porozmawiamy? -zapytałam, aby zmienić temat
-nie teraz -rzucił i stanął wyprostowany. Odniosłam wrażenie, że go zdenerwowałam -muszę iść.
-gdzie?
-po garnitur i w ogóle -uśmiechnął się.

*Harry
Julia wyglądała tak cudownie w mojej koszulce, że praktycznie nie mogłem się powstrzymać, aby jej nie pocałować. Jakby nie jej głupie pytanie, pewnie bym ją zacałował na śmierć.
Dobra... wszem i wobec ogłaszam, że zakochałem się w Juli. W siostrze jednego z najlepszych przyjaciół. Cholera! Zakochałem się w swojej najlepszej przyjaciółce.
-Julka! -jak na zawołanie pojawił się Damien.
Ale czego się spodziewałem? Jakieś dziesięć minut temu dzwonił, że są już w drodze.
-Damien -rzuciła Julia. Wyskoczyła z łóżka, a mnie zawrzała krew na widok jej ciała. Julia miała idealne ciało. Żadna z moich byłych nie mogła się równać. Wszystkie inne w porównaniu do niej były workami kości.
-co tu się stało? -zapytał Zayn dotykając drzwi, a ja patrzałem na niego z otwartymi ustami. Nie wiedziałem, czy mam płakać czy się śmiać, ale chyba jedno i drugie w jednym momencie byłoby na miejscu.
Zayn komicznie się prezentował w piżamie.
-ty już się przebrałeś do snu? -zapytałam, próbując zagłuszyć śmiech.
-nie -odparł -nie zdążyłem się przebrać... -rzucił się na łóżko Juli
-dlaczego masz na sobie moje spodnie? -zapytał Damien
-bo je pożyczyłem -uśmiechnąłem się -dobra ja będę się zbierał.
Podszedłem do Juli. Miałem nieodpartą chęć pocałowania jej, ale wolałem jak na razie nie ryzykować.
-do wieczora, kotku -wyszeptałem jej do ucha -możemy pogadać? -zapytałam Damiena
-spoko -mruknął
Wyszedłem z pokoju Juli i wszedłem do pokoju Damiena. Wyciągnąłem pierwszą lepszą koszulkę z jego szafki. Założyłem ją. Z krzywą miną założyłem jeszcze tą dziwaczną czerwoną bluzę. Myślę, że Louis chętnie ją przygarnie.
Wyszedłem po cichu z domu i czekałem na Damiena.

*Julia
Nałożyłam na siebie spodnie od dresu, abym nie paradowała w samych majtkach.
Zayn wygodnie rozłożył się na moim łóżku i zaczął lekko pochrapywać.
Z uśmiechem na ustach wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Harrego i Damiena. Stali na trawniku i zawzięcie rozmawiali. Damien stał i zaciskał dłonie w pięści, a Harry machał rękoma.
Nagle Damien podszedł do Harrego i uderzył go w brzuch, ten się skulił i upadł na ziemię. Byłam przerażona tą sceną. Zaczęłam szarpać się z oknem, które jak na złość nie chciało się otworzyć.
Kiedy już je otworzyłam, Damien pomagał podnieść się Harremu.
-Damien! -krzyknęłam
-wszystko ok -Harry uniósł jedną rękę do góry, drugą zaś trzymał na brzuchu.
Później jakby nigdy nic, obaj wsiedli do auta Damiena i odjechali.
*
Czas leciał jak z bicza strzelił. Nawet się nie obejrzałam, a do moich drzwi zapukała Felicja. Miała świetną fryzurę. Przejechałam dłonią po włosach, które nie wyglądały najlepiej.
-uczeszemy cię -mruknęła Fi.
Usiadłam na stołku przed lustrem, a Fi zaczęła rozczesywać moje włosy.
-będziesz najpiękniejszą królowa balu -wyszeptała i uśmiechnęła się do mojego odbicia w lustrze.
-nie jestem pewna, czy powinnam tam iść -zasłoniłam twarz dłońmi.
-powinnaś. Musisz pokazać tej idiotce, gdzie jej miejsce.
Felicja chyba miała racje. Przez ostatnie dni pokazałam jej, ze to ona jest górą. Nie wiem czemu, ale uciekłam przed problemem. Boże, jaka ze mnie idiotka!
-masz racje -uśmiechnęłam się do niej -rób mnie, maleńka na bóstwo.
-i to się rozumie -Felicja klasnęła w dłonie.
Przez kolejne dwie godziny spędziłyśmy na doprowadzaniu mnie do ładu. Byłam tak bardzo podniecona, gdy wkładałam na siebie tą piękną sukienkę, którą kupił dla mnie Harry. Może komuś nie bezie się podobać, ale dla mnie była najpiękniejsza. Czułam się w niej jak w drugiej skórze.
-będę ją nosiła z dumą -roześmiałam się
-Harry, umrze z wrażenia -wyszczebiotała Felicja
-jasne -mruknęłam.
Wiedziałam, że Harry traktuje mnie jak przyjaciółkę, więc nie było mowy o wywołaniu głębszej reakcji.
-kochanie, jak ty pięknie wyglądasz -wyszeptała mama -Alex, chodź zobacz.
Jak na zawołanie w moim pokoju pojawił się Alex.
Spojrzał na mnie z uśmiechem. Patrzał na mnie tak jakby był ze mnie dumny. I pierwszy raz w życiu poczułam sympatię do tego człowieka.
Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego. Poczułam jak obtacza mnie ramionami i całuje w czubek głowy.
-dziękuję -wyszeptałam. On skinął głową i mnie puścił.
-wystarczy tych czułości -wtrącił Damien -jedziemy, moje panie.
-zdzwonię do Harrego -rzuciłam sięgając po telefon.
-Hazz, jest zajęty -odparł Damien -spotkamy się z nim na balu.
Już wychodziliśmy, gdy Damien się zatrzymał i poszedł do kuchni. Ze zdziwieniem spojrzałam na Felicje. Ta tylko wzruszyła ramionami.
Wrócił do nas z jakimś małym czarnym pudełkiem.
-to od tego głąba -mruknął i podał mi je. -kochanie, dla ciebie też mam -pocałował Fi w usta.
Nie patrząc na to jak się do siebie kleją, otworzyłam pudełeczko. Na samym dnie leżał mały bukiecik z białych kwiatów. Pasował idealnie do mojej sukienki. Wyciągnęłam go i założyłam na rękę.
Spojrzałam na siebie w lustro na korytarzu. Całość komponowała się idealnie. Przez ułamek sekundy dopadła mnie myśl, że nie powinnam iść.
-idziemy -szepnęła mi do ucha Fi.
Byłam tak podekscytowana, że prawie wyfrunęłam z domu, ale zaczęłam żałować, że nie ma przy mnie Harrego.
-co to ma być? -zapytałam otwierając szeroko oczy na widok białej limuzyny.
-jak jechać... to tylko z klasą -rzucił Damien.
Za nim doszliśmy, drzwi otworzył nam kierowca. Poczułam się jak jakaś księżniczka.
-no to wypijmy na koszt tego, idioty -Damien otworzył butelkę szampana.

Odmówiłam kiedy chciał mnie poczęstować. Byłam za bardzo zestresowana i bałam się, ze alkohol pogorszy sytuacje. Ale najbardziej się obawiałam, ze Harry wyczuje ode mnie alkohol, a jeszcze dobrze pamiętam co ostatnio się stało.

4 komentarze:

  1. Halo kiedy kolejna cześć doczekać sie nie mogę ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W weekendy nie dodaję rozdziałów:)
      prawdopodobnie bd jutro :D
      pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Dodawaj szybko kolejna część bo nie mogę się doczekać 😊☺

    OdpowiedzUsuń