Była już komedia, miłość, tajemnice... więc czas na coś mniej przyjemnego, a mianowicie na DRAMAT.
Ale ze nim mnie zabijecie i osobą odpowiedzialną za to (ją możecie zabić, mnie nie), to wiedźcie, że lubię opowiadania, które mają coś z życia... więc drama musi być :)
No ale pamiętajcie, że po burzy zawsze wychodzi słońce :P
A wiecie, że w życiu trzeba dostać kopniaka, żeby zrozumieć niektóre rzeczy, a Harry ma coś do zrozumienia.
Kocham Was :*
„Rozdział nie jest
ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa”
*Harry
Na moje głupie szczęście
taksówkarz zgodził się wziąć mój sygnet pod zastaw. Miałem
pewność, że w hotelu za mnie zapłacą.
Wybijałem na kolanie rytm
jakiejś piosenki. Musiałem się jakoś uspokoić. Była możliwość,
że zabiję Damiena.
On chyba nawet nie zdawał
sob ie sprawy jaką burzę mógł wywołać takim wybrykiem.
Cholera! Wtedy już na pewno
nie mielibyśmy życia! Każdy czeka na to, żeby zdobyć jakikolwiek
dowód na istnienie „Larrego”!
-jesteśmy -rzucił
taksówkarz po półtoragodzinnej jeździe.
Drzwi otworzył mi mężczyzna
w uniformie. Skinąłem głową w jego stronę.
-dzień dobry, Panie Styles
-rzucił z uśmiechem
-dzień dobry -odparłem,
choć tak naprawdę to dzień nie był dobry, a dopiero co się
zaczął -może pan uregulować zapłatę za taksówkę?
-oczywiście
-dziękuję -rzuciłem
-proszę odebrać także mój sygnet
-oczywiście
Ruszyłem szybko do naszego
apartamentu, choć te pieprzone spodnie przeszkadzały mi w
chodzeniu.
Wyszedłem szybko z windy i
udałem się w stronę apartamentu i zorientowałem się, że nie mam
karty!
-kurwa -syknąłem
Modliłem się, aby ktoś
tam był.
Podszedłem do drzwi z
zamiarem zapukania, gdy za rogu pojawiła się dziewczyna z obsługi.
Miałem ochotę całować ją
po nogach.
Kiedy mnie zobaczyła
otworzyła szeroko usta i przystanęła.
-przepraszam -zacząłem
-nie wziąłem klucza
-yyyyyyyyy... tak, tak, tak
przepraszam -szepnęła -już otwieram.
Podeszłą do drzwi obok,
których stałem i przystawiła kartę do czytnika. Drzwi się
otworzyły.
-dziękuję.
-proszę -wyszeptała cała
zaczerwieniona.
Z ulgą zamknąłem za sobą
drzwi.
Wchodząc do środka
zobaczyłem Nialla, grzebał coś przy gitarze.
Gdy mnie zobaczył, otworzył
szeroko oczy.
-co ty masz na sobie?
-zapytał
Machnąłem ręką w
odpowiedzi.
-Damien, wczoraj...
-gdzie on jest? -zapytałem
szybko
-kto?
-Damien! -uniosłem lekko
głos
-na dole z chłopakami.
Skinąłem głową i
poszedłem do swojego pokoju. Wygrzebałem z walizki swoje ubranie i
ruszyłem do łazienki.
Szorowałem się tak mocno
jakby chciał zedrzeć z siebie skórę.
Chciałem zmyć z siebie
zapach tamtego hotelu i tych przeklętych ubrań, które wylądowały
w koszu. Będę musiał za nie zapłacić, ale to już później.
Gdy już odpowiednio
wygarbowałem swoją skórę, ubrałem się. Musiałem załatwić
sprawę z Damienem.
Wychodząc z łazienki
wziąłem swoje rzeczy, które skonfiskował mi wczoraj Damien i
ruszyłem na poszukiwanie tego idioty.
Na szczęście nie musiałem
długo szukać. Siedział z chłopakami wokoło małego białego
stolika tuż nad basenem.
Podszedłem do nich.
Pierwszy zareagował Louis.
-Hazz..
Spojrzałem ze złością na
Damiena i z całej siły kopnąłem w jego krzesło, które razem z
nim wylądowało w basenie.
Ulżyło mi.
Niestety tym występkiem
zwróciłem na nas uwagę wszystkich.
Liam prawie pękając ze
śmiechu próbował pomóc Damienowi wyjść z basenu, przez co o
mało sam nie wpadł na niego. Ze zdziwieniem patrzałem jak tarzał
się po ziemi.
-widzę, że dotarłeś
-Damien uśmiechnął się do mnie i ściągnął mokrą koszulkę
-czekaliśmy na twój telefon
-a z czego miałem
zadzwonić, ty pieprzony chuju?! -krzyknąłem
-z telefonu w recepcji?
-zapytał
-a wyglądam jak książka
telefoniczna? -odparłem pytaniem na pytanie
-Hazz, usiądź -wtrącił
się Louis podsuwając mi krzesło.
Usiadłem. Byłem tak
wkurwiony.
Damien usiadł obok mnie.
Popchnąłem jego krzesło nogą.
Nie miałem ochoty na niego
patrzeć.
-jestem zawiedziony -odparł
-czym, kurwa?
-tym, że wróciłem sam.
Miałem ochotę oklepać trochę ten twój pyszczek.
Zacisnąłem palce na
poręczy krzesła.
-żebym ja cię nie oklepał.
Damien roześmiał się.
-ostrzegałem cię, Styles
-syknął
-wiesz co mogłeś tym
wybrykiem zrobić? -zapytałem -media by nas zjadły!
-nie martw się. To hotel
moich znajomych -rzucił -byłem tam z tobą. Moja reputacja też
mogła ucierpieć, głąbie.
Spojrzałem na niego z
uśmiechem.
-nie wiedziałem, że lubisz
chłopców.
-nie, nie lubię -rzucił
-to tylko znajomi
-jasne, oczywiście
-roześmiałem się.
-dajcie sobie po buziaku
-wtrącił Zayn -dajcie sobie już spokój. Kiedyś będziecie
rodziną.
-śnisz! -krzyknęliśmy z
Damienem w tym samym momencie.
-przecież jesteście
przyjaciółmi -rzucił Liam -pogódźcie się do cholery!
-on spotyka się z moją
siostrą!
Spojrzałem na niego. Nie
wiem dlaczego to powiedziałem, ale cóż...
-wiesz co? -zapytałem
-nawet jeśli będziesz mnie zamykał codziennie w hotelu dla gejów
lub obrzucał ciastem, a nawet jeśli chcesz mi przyłożyć, to
proszę -rozłożyłem ręce -ale mimo to będę się z nią
spotykał. A wiesz dlaczego? -zapytałem -bo ona jest tego warta!
Nagle zapadła grobowa
cisza. Było tylko słychać nasze oddechy.
Pierwszy wyłamał się
Zayn. Nachylił się w moją stronę i wyszeptał.
-Harry, to było tak
głębokie, że aż mi stanął -odepchnąłem go od siebie.
-stary, to była najgłupsza
rzecz, którą od ciebie usłyszałem od momentu kiedy się znamy
-rzucił Damien -ale dzięki, że to powiedziałeś.
Uścisnęliśmy sobie ręce.
*Julia
Złapałam za kartkę, która
była przyklejona do mojej szafki. Łzy napłynęły mi do oczu.
Teraz już wiedziałam, że mój pamiętnik nie został w szafce,
tylko ktoś go ukradł.
Spojrzałam ponownie na
kartkę. Ktoś się napracował.
Praktycznie całą kartkę
zajmowało zdjęcie Stylesa z jakąś dziewczyną, która teraz miała
moją twarz.
Poniżej znajdowały się
notki z mojego pamiętnika. Wszystkie związane z Harrym.
„Boże! Zakochałam się w
Harrym Stylesie”
„Spotkałam się z Harrym”
a na koniec
„nasz kochana Julianna,
musi być naprawdę chora umysłowo. Nikt nie potrafi wymyślać
lepszych bajek od niej”
-no, no -usłyszałam głos
Mariki
Spojrzałam na nią przez
łzy.
-ładną masz wyobraźnię
-roześmiała się -myślałam, że damy się wrobić?! -krzyknęła
-One Direction miało być na naszym balu? Powinnaś się leczyć!
-to ty...
-oczywiście -uśmiechnęła
się
-dlaczego?
-bo pojawiłaś się nagle i
zajęłaś moje miejsce -podeszła do mnie. Wyrwała mi sukienkę z
rąk, rwąc ją przy tym.
-zostaw! -krzyknęłam
-ups! -rzuciła wylewając
coś na moją sukienkę, a później rzuciła nią we mnie.
W tym momencie zalałam się
łzami. Przebiegłam obok niej. Pozrywałam kilkanaście kartek z
szafek.
Słyszałam za sobą jej
śmiech. Jeśli kiedykolwiek narzekałam, że mam zły dzień, to
byłam w błędzie. TO BYŁ MÓJ NAGORSZY DZIEŃ W ŻYCIU.
Zaczęłam żałować, że w
ogóle poznałam Harrego.
Wbiegłam do domu.
-Julio! -krzyknęła za mną
mama.
Nie chciałam wiedzieć co
ode mnie chciała. Wbiegłam do pokoju i zamknęłam na klucz drzwi
za sobą.
Rzuciłam sukienkę na
fotel, a resztę na ziemię.
Położyłam się na łóżko.
I dopiero wtedy dałam upust swoim łzą.
Płakałam tak długo, aż
usnęłam.
******
Nie zapominajcie o moim nowym opowiadaniu, które ukarze się już w październiku :D
już można zobaczyć okładkę i bohaterów :P
zapraszam na "Joker"
Biedna Julia :(
OdpowiedzUsuńTeraz powinien się zjawić Harry i ja pocieszyc, a tamtej włosy wyrwać z głowy. Pozdrawiam
:)
Usuńpozdrawiam:*
Zgadzam się z osobą wyżej :D
UsuńOj chciałabym Wam dziewczyny konkretnie odpisać, ale kurcze... Zdradziłabym dalszą część... :)
Usuńwięc pozdrawiam was... Kocham Was :*
do następnego:*