wtorek, 29 września 2015

Rozdział 39 (poniedziałek)

Była już komedia, miłość, tajemnice... więc czas na coś mniej przyjemnego, a mianowicie na DRAMAT.
Ale ze nim mnie zabijecie i osobą odpowiedzialną za to (ją możecie zabić, mnie nie), to wiedźcie, że lubię opowiadania, które mają coś z życia... więc drama musi być :)
No ale pamiętajcie, że po burzy zawsze wychodzi słońce :P
A wiecie, że w życiu trzeba dostać kopniaka, żeby zrozumieć niektóre rzeczy, a Harry ma coś do zrozumienia.
Kocham Was :*




„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa”

*Harry
Na moje głupie szczęście taksówkarz zgodził się wziąć mój sygnet pod zastaw. Miałem pewność, że w hotelu za mnie zapłacą.
Wybijałem na kolanie rytm jakiejś piosenki. Musiałem się jakoś uspokoić. Była możliwość, że zabiję Damiena.
On chyba nawet nie zdawał sob ie sprawy jaką burzę mógł wywołać takim wybrykiem.
Cholera! Wtedy już na pewno nie mielibyśmy życia! Każdy czeka na to, żeby zdobyć jakikolwiek dowód na istnienie „Larrego”!
-jesteśmy -rzucił taksówkarz po półtoragodzinnej jeździe.
Drzwi otworzył mi mężczyzna w uniformie. Skinąłem głową w jego stronę.
-dzień dobry, Panie Styles -rzucił z uśmiechem
-dzień dobry -odparłem, choć tak naprawdę to dzień nie był dobry, a dopiero co się zaczął -może pan uregulować zapłatę za taksówkę?
-oczywiście
-dziękuję -rzuciłem -proszę odebrać także mój sygnet
-oczywiście
Ruszyłem szybko do naszego apartamentu, choć te pieprzone spodnie przeszkadzały mi w chodzeniu.
Wyszedłem szybko z windy i udałem się w stronę apartamentu i zorientowałem się, że nie mam karty!
-kurwa -syknąłem
Modliłem się, aby ktoś tam był.
Podszedłem do drzwi z zamiarem zapukania, gdy za rogu pojawiła się dziewczyna z obsługi.
Miałem ochotę całować ją po nogach.
Kiedy mnie zobaczyła otworzyła szeroko usta i przystanęła.
-przepraszam -zacząłem -nie wziąłem klucza
-yyyyyyyyy... tak, tak, tak przepraszam -szepnęła -już otwieram.
Podeszłą do drzwi obok, których stałem i przystawiła kartę do czytnika. Drzwi się otworzyły.
-dziękuję.
-proszę -wyszeptała cała zaczerwieniona.
Z ulgą zamknąłem za sobą drzwi.
Wchodząc do środka zobaczyłem Nialla, grzebał coś przy gitarze.
Gdy mnie zobaczył, otworzył szeroko oczy.
-co ty masz na sobie? -zapytał
Machnąłem ręką w odpowiedzi.
-Damien, wczoraj...
-gdzie on jest? -zapytałem szybko
-kto?
-Damien! -uniosłem lekko głos
-na dole z chłopakami.
Skinąłem głową i poszedłem do swojego pokoju. Wygrzebałem z walizki swoje ubranie i ruszyłem do łazienki.
Szorowałem się tak mocno jakby chciał zedrzeć z siebie skórę.
Chciałem zmyć z siebie zapach tamtego hotelu i tych przeklętych ubrań, które wylądowały w koszu. Będę musiał za nie zapłacić, ale to już później.
Gdy już odpowiednio wygarbowałem swoją skórę, ubrałem się. Musiałem załatwić sprawę z Damienem.
Wychodząc z łazienki wziąłem swoje rzeczy, które skonfiskował mi wczoraj Damien i ruszyłem na poszukiwanie tego idioty.
Na szczęście nie musiałem długo szukać. Siedział z chłopakami wokoło małego białego stolika tuż nad basenem.
Podszedłem do nich. Pierwszy zareagował Louis.
-Hazz..
Spojrzałem ze złością na Damiena i z całej siły kopnąłem w jego krzesło, które razem z nim wylądowało w basenie.
Ulżyło mi.
Niestety tym występkiem zwróciłem na nas uwagę wszystkich.
Liam prawie pękając ze śmiechu próbował pomóc Damienowi wyjść z basenu, przez co o mało sam nie wpadł na niego. Ze zdziwieniem patrzałem jak tarzał się po ziemi.
-widzę, że dotarłeś -Damien uśmiechnął się do mnie i ściągnął mokrą koszulkę -czekaliśmy na twój telefon
-a z czego miałem zadzwonić, ty pieprzony chuju?! -krzyknąłem
-z telefonu w recepcji? -zapytał
-a wyglądam jak książka telefoniczna? -odparłem pytaniem na pytanie
-Hazz, usiądź -wtrącił się Louis podsuwając mi krzesło.
Usiadłem. Byłem tak wkurwiony.
Damien usiadł obok mnie. Popchnąłem jego krzesło nogą.
Nie miałem ochoty na niego patrzeć.
-jestem zawiedziony -odparł
-czym, kurwa?
-tym, że wróciłem sam. Miałem ochotę oklepać trochę ten twój pyszczek.
Zacisnąłem palce na poręczy krzesła.
-żebym ja cię nie oklepał.
Damien roześmiał się.
-ostrzegałem cię, Styles -syknął
-wiesz co mogłeś tym wybrykiem zrobić? -zapytałem -media by nas zjadły!
-nie martw się. To hotel moich znajomych -rzucił -byłem tam z tobą. Moja reputacja też mogła ucierpieć, głąbie.
Spojrzałem na niego z uśmiechem.
-nie wiedziałem, że lubisz chłopców.
-nie, nie lubię -rzucił -to tylko znajomi
-jasne, oczywiście -roześmiałem się.
-dajcie sobie po buziaku -wtrącił Zayn -dajcie sobie już spokój. Kiedyś będziecie rodziną.
-śnisz! -krzyknęliśmy z Damienem w tym samym momencie.
-przecież jesteście przyjaciółmi -rzucił Liam -pogódźcie się do cholery!
-on spotyka się z moją siostrą!
Spojrzałem na niego. Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale cóż...
-wiesz co? -zapytałem -nawet jeśli będziesz mnie zamykał codziennie w hotelu dla gejów lub obrzucał ciastem, a nawet jeśli chcesz mi przyłożyć, to proszę -rozłożyłem ręce -ale mimo to będę się z nią spotykał. A wiesz dlaczego? -zapytałem -bo ona jest tego warta!
Nagle zapadła grobowa cisza. Było tylko słychać nasze oddechy.
Pierwszy wyłamał się Zayn. Nachylił się w moją stronę i wyszeptał.
-Harry, to było tak głębokie, że aż mi stanął -odepchnąłem go od siebie.
-stary, to była najgłupsza rzecz, którą od ciebie usłyszałem od momentu kiedy się znamy -rzucił Damien -ale dzięki, że to powiedziałeś.
Uścisnęliśmy sobie ręce.

*Julia
Złapałam za kartkę, która była przyklejona do mojej szafki. Łzy napłynęły mi do oczu. Teraz już wiedziałam, że mój pamiętnik nie został w szafce, tylko ktoś go ukradł.
Spojrzałam ponownie na kartkę. Ktoś się napracował.
Praktycznie całą kartkę zajmowało zdjęcie Stylesa z jakąś dziewczyną, która teraz miała moją twarz.
Poniżej znajdowały się notki z mojego pamiętnika. Wszystkie związane z Harrym.
„Boże! Zakochałam się w Harrym Stylesie”
„Spotkałam się z Harrym”
a na koniec
„nasz kochana Julianna, musi być naprawdę chora umysłowo. Nikt nie potrafi wymyślać lepszych bajek od niej”
-no, no -usłyszałam głos Mariki
Spojrzałam na nią przez łzy.
-ładną masz wyobraźnię -roześmiała się -myślałam, że damy się wrobić?! -krzyknęła -One Direction miało być na naszym balu? Powinnaś się leczyć!
-to ty...
-oczywiście -uśmiechnęła się
-dlaczego?
-bo pojawiłaś się nagle i zajęłaś moje miejsce -podeszła do mnie. Wyrwała mi sukienkę z rąk, rwąc ją przy tym.
-zostaw! -krzyknęłam
-ups! -rzuciła wylewając coś na moją sukienkę, a później rzuciła nią we mnie.
W tym momencie zalałam się łzami. Przebiegłam obok niej. Pozrywałam kilkanaście kartek z szafek.
Słyszałam za sobą jej śmiech. Jeśli kiedykolwiek narzekałam, że mam zły dzień, to byłam w błędzie. TO BYŁ MÓJ NAGORSZY DZIEŃ W ŻYCIU.
Zaczęłam żałować, że w ogóle poznałam Harrego.
Wbiegłam do domu.
-Julio! -krzyknęła za mną mama.
Nie chciałam wiedzieć co ode mnie chciała. Wbiegłam do pokoju i zamknęłam na klucz drzwi za sobą.
Rzuciłam sukienkę na fotel, a resztę na ziemię.
Położyłam się na łóżko. I dopiero wtedy dałam upust swoim łzą.

Płakałam tak długo, aż usnęłam.

******
Nie zapominajcie o moim nowym opowiadaniu, które ukarze się już w październiku :D
już można zobaczyć okładkę i bohaterów :P
zapraszam na "Joker"

4 komentarze:

  1. Biedna Julia :(
    Teraz powinien się zjawić Harry i ja pocieszyc, a tamtej włosy wyrwać z głowy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z osobą wyżej :D

      Usuń
    2. Oj chciałabym Wam dziewczyny konkretnie odpisać, ale kurcze... Zdradziłabym dalszą część... :)
      więc pozdrawiam was... Kocham Was :*
      do następnego:*

      Usuń