„Rozdział nie jest ocenzurowany.
Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa”
*Julia
Ledwo wstałam z łóżka. Byłam tak
nie wyspana. Harry napisał wczoraj wieczorem do mnie SMS-a. Nie
miałam nawet sił odpisać.
MonsterCookie: wyzionę ducha! On chce
mnie zabić!!!!
Uśmiechnęłam się. Chyba nie było
aż tak źle.
Ja: dzień dobry, Haroldzie :*
Odłożyłam telefon i wzięłam się
za ubieranie. Miałam ochotę skakać, na samo wspomnienie sobotniego
pocałunku. To było tak cudowne uczucie. Tak bardzo byłam
szczęśliwa.
Wkurzyłam się jednak, bo nigdzie nie
mogłam znaleźć mojego pamiętnika!
Trudno, musiałam go pewnie zostawić w
szkolnej szafce. Mimo tego i tak byłam szczęśliwa! Byłam tak
strasznie zakochana w Harrym!
-Oj, Harry... mój Harry!
*
Do szkoły musiałam dostać się znowu
sama. Fi miała dziś dopiero na 11 do szkoły. Trudno, jakoś to
przeżyje.
Weszłam do szkoły i trochę się
zdziwiłam. Wszyscy momentalnie przestali rozmawiać i w ciszy
wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem. To było naprawdę bardzo
dziwne.
Szłam w kierunku mojej szafki.
Słyszałam za plecami przytłumione szepty. W pewnym momencie nawet
padło moje imię.
Podeszłam do szafek i zobaczyłam, że
wszystkie są oklejone jakimiś kartkami. Podeszłam bliżej i
oderwałam kartkę. Zmroziło mnie. To co zobaczyłam praktycznie
mnie złamało.
*Harry
Powoli otworzyłem oczy. W głowie mi
dudniło. Trochę wczoraj przesadziliśmy z alkoholem i zielskiem.
Damien znalazł jakiś bar, gdzie jednak podawali marihuanę!
Nie wiem ile pochłonąłem ciastek z
tym świństwem, ale byłem przekonany, że już nigdy w życiu tego
nie zrobię. To był mój pierwszy i ostatni raz.
Ze wszystkich sił próbowałem się
podnieść.
Za którymś razem wreszcie podniosłem
się do pozycji siedzącej.
Rozejrzałem się po pokoju. Nie byłem
w „naszym” hotelu.
Kurwa, tam przecież nie było różowych
ścian!
Pierwszą moją myślą było to, ze
wylądowałem z jakąś laską w jej pokoju.
Zachlastam się za to! Ale ze mnie
dupek!
Wstałem po ciuchu i jeszcze raz
rozejrzałem się po pokoju. Wtedy zobaczyłem białą kartkę, która
leżała na szafce obok łóżka.
„Mój drogi Harry
Pewnie zastanawiasz się, gdzie się
znajdujesz.
Pozwól, że Cię oświecę. Jesteś w
największym hotelu dla homoseksualistów w Amsterdamie!
Wiem, nie musisz mi dziękować!
Pozwoliłem sobie jednak zabrać ze
sobą Twój telefon, ubranie i portfel.
Cholera! Czy Ty masz w ogóle jakąś
kasę?! Harry, Ty biedaku!
Ale jednak cieszę się, że nie
znalazłem zdjęcia MOJEJ Juli obok paczki gumek.
No dobra, my tu gadu gadu, a sprawa
jest taka...
Jeśli wrócisz sam do hotelu, bez
pomocy chłopaków, to zaakceptuję Twój „związek” z MOJĄ
Julią.
Jeśli nie, to jak się zjawisz, to
oklepię ten Twój piękny pyszczek, tak że mamusia Cię nie pozna!
Ostrzegałem Cię, Styles!
Twój najlepszy przyjaciel
Damien”
Stałem jak głupi i
wpatrywałem się w tą przeklętą kartkę. On chyba sobie żartował.
To były chyba jakieś jaja!
Przeszukałem cały pokój
za swoimi rzeczami, ale nic nie znalazłem.
Ten dupek zabrał wszystko.
Jak ja niby teraz miałem
się stąd wydostać?
Dobrze, że przynajmniej
zostawił mi bokserki na dupie.
Wszedłem do łazienki
przylegającej do pokoju. Maiłem cichą nadzieję, ze znajdę
przynajmniej coś, co mógłbym włożyć na siebie.
Na wieszaku wisiał tylko
duży biały szlafrok. Ubrałem go i skrzywiłem się, gdy zobaczyłem
dużego różowego króliczka po lewej stronie. Cudownie!
Wyszedłem z pokoju,
zamykając go na klucz. Kurde, nawet nie wiedziałem, że istnieją
jeszcze takie miejsca, gdzie drzwi hotelowe otwiera się i zamyka
zwykłym kluczem. Ze zdziwieniem włożyłem klucz do kieszeni.
Rozejrzałem się jeszcze raz po korytarzu. Naciągnąłem kaptur na
głowę, nie chciałem, aby ktoś mnie rozpoznał.
Ale na szczęście nikogo
nie było.
Wsiadłem do windy i
zacisnąłem zęby. Winda też była różowa!
Nie czułem się tu zbyt
przyjemnie.
Drzwi otworzyły się. Moim
oczom ukazał się maleńki hol.
Gdzieś tam w rogu za
obszerna ladą, jak na moje oko za dużą na tak małe pomieszczenie,
siedział dziewczyna.
Poprawiłem kaptur i
ruszyłem w tamtą stronę
-dzień dobry -zacząłem
-dzień dobry -odparła -czy
coś nie tak z pańskim pokojem? -zapytała przyglądając się.
Miałem opuszczoną głowę.
-wszystko -rzuciłem.
Nie chciałem być nie miły,
ale byłem tak wkurwiony...
-słucham? -zapytała
zdziwiona
-możemy porozmawiać na
osobności? -zapytałem.
Zacząłem się modlić, aby
się zgodziła.
-oczywiście, proszę
-otworzyła drzwi za sobą. Pewnie zgodziła się tylko dla tego, że
myślała że jestem jednym z „ich” klientów.
Przeszedłem pod ladą i
wszedłem za nią do pokoju, zamknąłem za sobą drzwi.
Wreszcie mogłem zdjąć
kaptur tego przeklętego szlafroka.
Dziewczyna zrobiła duże
oczy.
-o Boże-jęknęła
-posłuchaj -zacząłem
-to jednak prawda...
-ale co?
-że ty, że pan... -jąkała
się
-nie, nie jestem gejem
-odparłem z uśmiechem, mimo że ta cała sytuacja doprowadzała
mnie do białej gorączki.
-to co tu robisz?
-brat mojej dziewczyny...
postanowił się na mnie zemścić -odparłem i podałem jej list,
który zostawił mi wielmożny Damien.
-pomożesz mi? -zapytałem,
kiedy już skończyła czytać.
-jak? -zapytała
Uśmiechnąłem się do niej
i wziąłem z jej rąk tą przeklętą kartkę. Chciałem ja pokazać
Juli.
-potrzebuję jakiś ubrań
-odparłem i spojrzałem na szlafrok.
-oczywiście...
Dziewczyna skierowała się
do jednej z szaf, które stały z prawej strony pomieszczenia.
Wyciągnęła z niej ciemne
spodnie i bluzę.
-jak ci na imię? -zapytałem
-Anelia -uśmiechnęła się
i podała mi ubrania -poszukam jakiś butów.
-dziękuję
-ten hotel prowadzą moi
ojcowie -szepnęła -przyjmujemy tu różnych ludzi.
Kiedy ona szukała butów i
opowiadała mi o hotelu, ja próbowałem włożyć to co mi dała.
Spodnie były tak ciasne, ze miałem wrażenie, ze krew nie dopływa
mi do mózgu. Julia miała racje co do ciasnych spodni.
-mam nadzieję, że będą
dobre -rzuciła mi buty pod nogi.
Nie byłem pewny, czy uda mi
się w tych spodniach schylić.
Jednak musiałem spróbować.
Przykucnąłem i stłumiłem jęk, który był wywołany wbijającym
się szwem w moje przyrodzenie.
-mam jeszcze jedno pytanie
-rzuciłem
-jakie
-pokój został opłacony?
-nie wiem -rozłożyła ręce
-mogę to sprawdzić
Podszedłem do szlafroka i
wyciągnąłem z niego klucz. Podałem go dziewczynie i ruszyłem za
nią do wyjścia.
Anelia wpisała dane pokoju
i uśmiechnęła się.
-jest opłacony -odetchnąłem
z ulgą.
Dziewczyna w tym czasie
odwiesił klucz do gablotki.
-czym?
-gotówką.
-na nazwisko?
-Smith -myślałem, że
padnę ze śmiechu. Głupszego nazwiska to my nie mogliśmy wymyślić.
Ale muszę przyznać, ze
kamień spadł mi z serca. Jeszcze tego mi brakowało, żeby moje
dane widniały w tym hotelu.
-dziękuje ci bardzo
-rzuciłem i mocno ją do siebie przytuliłem
-mogę ci prosić o
autograf? -zapytała
-jeszcze pytasz?
-roześmiałem się.
Wyskrobałem na kartce
najsłodszy tekst jaki mógłbym wymyślić.
-idziesz na dzisiejszy
koncert? -zapytałem
-nie, nie zdążyłam kupić
biletu -wyszeptała -ale przynajmniej spotkałam ciebie. Koleżanki
mi nie uwierzą.
-tylko nie mów, gdzie się
spotkaliśmy! -trochę się przestraszyłem.
-oczywiście, ani pary z
twarzy...
-mówisz, że nie idziesz na
koncert?
-no nie..
-no to już idziesz
-odparłem z uśmiechem
-a mogę zabrać kogoś ze
sobą? -zapytała podskakując
-oczywiście -uśmiechnąłem
się.
******
o jednego drinka za dużo...
nie ma to jak najlepsi przyjaciele!!!
******
Harry-Damien 1:2
******
teraz coś nowego!
wraz z ostatnim rozdziałem "Książę Markus" pojawi się nowe opowiadanie... pt: "Joker"
Będzie to kryminał pełen tajemnic, zbrodni i oczywiście MIŁOŚCI!
Teraz tak, nigdy nie pisałem kryminałów :( więc mam nadzieję, że będziecie przy mnie przy tak NOWYM moim projekcie.
"Joker" -może już obejrzeć okładkę.
Ruszam w październiku. mam nadzieję, że bd przy mnie :*
************
bierzcie udział w KONKURSIE !!!!!!!!!
************
bierzcie udział w KONKURSIE !!!!!!!!!
Hej. Wysłałam do cb pracę, nie wiem czy dasz radę ją przeczytać, ale sprawdź sobie. Świetny rozdział :D wiedziałam, że Damien skrzywdzi Harrego gdy ten się upije i naćpa
OdpowiedzUsuńA tam skrzywdzi:)
Usuńprzecież to była bardzo "śmieszna" sytuacja ;)
jak bd w domu, to zobaczę.
pozdrawiam:*
O i nie mogę się doczekać "jokera" :D wprawdzie mój żołądek nie toleruje kryminałów, no ale myślę, że ten będzie wyjątkiem :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba:*
Usuń