środa, 16 września 2015

Rozdział 34 (przyjęcie)



*Julia
Wczoraj chyba byłam bardzo przejęta tym zdjęciem na tapecie Harrego w telefonie. No bo jak miałam wytłumaczyć swoje zachowanie w Mc?
Chyba byłam tak samo zdziwiona jak Harry.
Przecież nawet nie wiedziałam jak mam się wytłumaczyć!
Ale to pikuś, Boże, ale dlaczego zgodziłam się iść z nim na to przyjęcie.
Teraz jednak wiedziałam jedno. Stałam na korytarzu i o mało nie miałam orgazmu. To wszystko przez tą białą sukienkę, dobra wszystko wina Harrego i przez tą sukienkę.
Mama wyszła do Alexa, więc nie miał mnie kto podtrzymać na duchu.
-jeden, dwa, trzy... -liczyłam po cichu.
O mało nie dostałam zawału, gdy zadzwonił dzwonek. Musiałam wziąć kilka głębokich wdechów. Serce jednak waliło mi jak oszalałe.
Trzymając się ściany podeszłam do drzwi, otworzyłam je. W progu stał Harry z czerwoną różą w dłoni.
Mówiłam już, że nie lubię kwiatów? Jeśli nie, to mówię.... ale dla Harrego, mogę nawet polubić kwiaty.
Wyciągnęłam chłopakowi róże z ręki. Harry stał z otwartymi ustami. Przystawiłam nos do róży. Ten zapach zawsze będzie mi się kojarzył z Harrym.
-Harry -odezwałam się pierwsza.
On jednak otwierał i zamykał usta na zmianę.
-coś się stało, Harry? -zapytałam
-wyglądasz... -wyszeptał -wyglądasz pięknie
-dziękuję -odparłam zawstydzona
-idz... idziemy? -wydukał Harry podając mi ramię.
Chciało mi się śmiać z Harrego. Teraz już zapomniałam o mich lękach. Teraz tylko myślałam o Harrym. Przecież zawsze był moim osobistym lekarstwem na wszystko.
-Damien tam będzie -wyszeptał Harry, wyjeżdżając na ulicę.
Spojrzałam na niego.
-coś wymyślę -odparłam -nie martw się moim bratem.
Tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcie co zrobić z Damienem. No bo co ja mogłam mu powiedzieć, aby uchronić nas przed katastrofą. Może między ludźmi nie będzie odstawiał scen.
Spięłam się jeszcze bardziej, gdy podjechaliśmy pod wielki dom.
Gdy tylko wysiedliśmy z auta, usłyszałam głośne krzyki i śmiech.
-Harry, to chyba był zły pomysł -powiedziałam ciągnąc Harrego z rękę.
-dlaczego -zapytał
-bo tu nie pasuję -odparłam
-nie lamentujmy -rzucił ciągnąc mnie za sobą do drzwi.
Wcisnął dzwonek, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Otworzyła nam dziewczyna z jasnymi włosami. Wpatrywała się w Harrego, a on w nią.
Poczułam lekkie ukucie zazdrości.
-Harry -uśmiechnęła się do niego. I wtedy już wszystko było jasne.
-Gemma -rzucił z uśmiechem.
Wtedy spojrzała na mnie. Na jej twarzy malowało się zdziwienie. Popatrzała na mnie kilka sekund za nim się odezwała.
-myślałam, że nie istniejesz -rzuciła i przytuliła mnie do siebie. Byłam zdziwiona i nie wiedziałam jak mam się zachować. Stałam tam jak słup soli.
-jesteś inna niż te jego dziewczyny -rzuciła
-a nie mówiłem -odparł Harry wchodząc do środka.
-poszukam mamy -rzuciła i odeszła.
Może to śmieszne, ale była przerażona. Wszędzie chodzili dobrze ubrani ludzie. Przyglądali nam się, co jeszcze bardziej mnie krępowało.
-Harry! -gdzieś z tłumy wyłoniła się szczupła blondynka, ubrana w długą białą suknię. W obecnej chwili przypominała mi Morgan. Drugą żonę ojca.
-Juniz -rzucił Harry. Czułam, że to nie będzie zbyt miłe spotkanie.
-jak miło cię widzieć -odparła i przytuliła go do siebie. Teraz przynajmniej wiedziałam jak wyglądałam, kiedy przytuliła mnie Gemma.
-mnie również -odparł Harry. Odepchnął ją od siebie.
Przyciągnął szybko mnie do siebie. Poczułam się jak żywa tarcza. Normalnie mięso armatnie.
-ooo, coś ty przyprowadził? -zapytała z kwaśną miną.
Jej słowa uderzyły we mnie z ogromną siłą. Myślałam, ze się rozpłaczę.
-coś?! -Harry lekko uniósł głos -to moja przyjaciółka i masz ją traktować z szacunkiem.
Blondynka uniosła lekko jedną brew.
-chcesz się ośmieszyć? -zapytała
Harry puścił mnie i podszedł do kobiety.
-Juniz -uśmiechnął się -jedyną osobą, która się tu ośmiesza, jesteś ty.
To była chyba najbardziej przykre spotkanie, które przeżyłam.
-przepraszam cię -rzucił Harry całując mnie w obie dłonie -nie mogę się pozbyć tej baby.
-kto to był? -zapytałam
-zaraz się dowiesz -odwrócił się -tato -Harry przytulił starszego mężczyznę
-Harry, długo cię nie było
-byłem zajęty
-właśnie widzę -mówiąc to spojrzał na mnie z uśmiechem -co to za piękna dama?
Zaczerwieniłam się chyba po same końce włosów.
-to Julia, moja przyjaciółka -zaprezentował mnie Harry.
-bardzo się cieszę, że mogę cię poznać -rzucił ściskając moja dłoń.
-to siostra Damiena -wtrącił Harry
-naprawdę? Dużo ładniejsza od niego.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Tyle komplementów naraz, to było dla mnie nowość. Nie wiedziałam jak mam się zachować.
-tato, nie podrywaj mojej Juli -Harry uśmiechnął się.
Moja temperatura ciała podskoczyła chyba do 100 stopni. Boże, Harry powiedział „MOJA”!
-Des, kochanie -ponownie usłyszałam głos Blondynki

*Harry
-Julio, czy poznałaś, już Juniz? -zapytał ojciec
Na widok tej kobiety cały się gotowałem ze złości.
-tak tato. Juniz przywitała nas przy samych drzwiach
-bardzo się cieszę -rzucił
Musiałem odejść. Nie mogłem znieść widoku tej kobiety.
Wtedy zobaczyłem machającego do mnie Louisa.
-przepraszam tato -uśmiechnąłem się i pociągnąłem Julię za sobą.
Louis jak głupek stał i ciągle nam machał. Miałem ochotę podejść do niego i pacnąć go w głowę.
-przedstawię ci resztę One Direction -uśmiechnął się -ale wiedz, to ja jestem tym jedynym, w którym możesz się zakochać -roześmiałem się.
Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale zrobiło mi się ciepło, gdy Julia zareagowała na to z uśmiechem.
-Harry, kochanie! -usłyszałem głos Louisa
-Louis, debilu... ! -odkrzyknąłem mu
-Julio... -Louis wszedł między mnie a Julię -jestem Louis
Julia roześmiała się.
-pierwsza żona, tak? -zapytała
-teraz już chyba druga -odparł i przytulił Julię.
-Liam -Liam ukłonił się i ucałował jej dłoń
-Niall -rzucił z uśmiechem
-Miło cię wreszcie poznać. Harry ciągle o tobie nawija -wtrącił Liam
-a jaką panikę zrobił, jak znalazł moja siostrę w swoim łóżku -Louis roześmiał się
-Louis...
-Harry -usłyszałem głos mamy. Odwróciłem się w tamtym kierunku. Wyglądała jak zawsze , pięknie.
-mamo -przytuliłem ją do siebie, mimo tego że widzieliśmy się dwie godziny temu. Lubiłem mieć ją i Gemmy blisko siebie.
-mamo, to jest Julia -wskazałem na Julię
-miło mi ciebie poznać, dziecko -odparła mama podchodząc do Juli.
-jestem bardzo szczęśliwa, że mogę panią poznać -rzuciła Julia. Zdziwiłem się trochę.
Nawet nie pomyślałem, że Julia może się dziś do kogoś tak odezwać. Cały czas była taka cicha.
-Styles! -usłyszałem za sobą znajomy głos.
Odwróciłem się i zobaczyłem Damiena.


Właśnie w tym momencie zacząłem się modlić.

*********
Charakter i wygląd partnerki ojca Harrego, został wymyślony na poczet tego opowiadania. Nie wyszukiwać podobieństwa!

*********
Jak myślicie, czy Harry przeżyje spotkanie z bratem Juli?

*********
poprzedni rozdział 33 c.d

4 komentarze:

  1. Najlepszy rozdział ever <3 czekam na więcej !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham, kocham <3<3<3 tak myślę, że Damien zabije Harrego :D okrutna ja. O i nie wiem co mamy zrobić z pracami na konkurs, ake swoją wysłałam na twojego maila, bo przez bardzo długi czas nie mogłam się zalogować na blogspota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Tyś okrutna ;) już chciałabyś uśmiercić biednego Harrego :)))
      ok, dzięki:) bd patrzeć ^^

      Usuń