Nowy
dzień i nowe samopoczucie, ale czy lepsze? Oczywiście, że nie.
Czułem się dalej jak własne zwłoki. Chyba naprawdę nie
powinienem wczoraj wychodzić. Wziąłem gorący prysznic i ubrałem
się w gruby dres. Moje ciało potrzebowało tak przyjemnego ciepła.
Zszedłem
na dół. Mama przygotowywała mi akurat śniadanie, uśmiechnąłem
się do niej. Była moją wybawicielką... aniołem.
Podszedłem
do niej i pocałowałem ja w czubek głowy.
-cześć,
mamo...
-witaj,
synku -zmierzyła mnie wzrokiem -mam nadzieję, że dziś nigdzie nie
wychodzisz.
Popatrzałem
na nią i lekko się skrzywiłem. No tak, dziś miałem nie
wychodzić, ale plany zawsze się zmieniają, prawda?
A
te plany akurat miały blond włosy, niebiesko zielone oczy i jakieś
metr sześćdziesiąt wzrostu.
-idę
się spotkać z przyjaciółką -nie chcę nadmieniać, że
prawdopodobnie to jest randka.
Mama
nie była zadowolona z tego faktu, ale obiecałem jej, że nie będę
się przemęczał.
I
tak cztery godziny później, gdy tylko dostałem wiadomość z
adresem restauracji, wylądowałem ponownie pod prysznicem. Nawet nie
wiem kiedy zacząłem śpiewać. Mój humor był w pełni i chyba nic
nie mogło mi go popsuć.
Ubrany
w ciemne rurki i jasną koszulę, wsiadłem do auta, aby punktualnie
o siódmej wieczorem wysiąść pod restauracją.
Wysoki
mężczyzna w uniformie zaprowadził mnie do stolika, dowiadując
się, że pani Avril jeszcze nie przybyła. Jakoś to zniosłem,
kobiety przecież wiecznie się spóźniały. Jednak, gdy minęło
już pół godziny, a jej nie było, zacząłem wątpić, że się
pojawi.
Powoli
się zbierałem, kiedy ktoś usiadł naprzeciwko mnie.
Zdziwiłem
się, gdy zobaczyłem roztrzepaną fryzurę Av. Wyglądała jakby
przed chwilą zderzyła się z jakimś huraganem.
-przepraszam
za spóźnienie... -pochyliła się nad stołem i zagarnęła moją
szklankę z wodą -miałam małe urwanie głowy.
-widzę...
-pokazuje na jej włosy
-uważaj
co mówisz, dzieciaku -mruknęła z uśmiechem.
-tak
jest... mamusiu -na mojej twarzy wychodzi szeroki uśmiech.
-zabiję
cię kiedyś...
No
i na tyle było naszej rozmowy. Jak na zawołanie pojawił się
kelner. Nawet nie wiem co zmówiłem, bo mój wzrok cały czas
spoczywał na Avril.
Muszę
powiedzieć, że spędzony z nią czas pokazał mi, że te jej
odzywki, to tylko system obronny. Kiedy byliśmy sami i mogliśmy
porozmawiać o wszystkim i o niczym, ta kobieta zamieniała się w
srebro. Była miła i zabawna... takiej jej jeszcze nie znałem.
W
drodze powrotnej siedzieliśmy obok siebie. Usta Av praktycznie się
nie zamykały. Opowiadała o całym show biznesie. Najczęściej to
były zabawne sytuacje.
Kiedy
zatrzymaliśmy się pod jej hotelem, posłała mi delikatny uśmiech.
-to
był miły wieczór, dziękuję -pochyliła się w moją stronę, a
jej usta musnęły mój policzek. W tym miejscu zrobiło mi się
przyjemnie ciepło.
-ja
też... -złapałem za jej dłoń i ją ucałowałem -mam nadzieję,
że jeszcze się spotkamy.
I
kiedy odchodziła, szczerzyłem się jak głupi. To spotkanie
należało do najmilszych i mógłbym je powtarzać w nieskończoność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz