Znowu
leżałem w łóżku. Powaliło mnie dokładnie tak jak wcześniej.
Leżałem z wysoką gorączką i miałem ochotę wyrzygać swoje
wnętrzności. Przeklęta grypa dopada w najmniej odpowiednim
momencie.
Obróciłem
się na bok i poprawiłem zimny okład.
Dlaczego
musiałem znowu zachorować?! Co było ze mną nie tak?!
Jęknąłem
kiedy spróbowałem się przeciągnąć, głowa mi pulsowała, w
płucach paliło.
Powtórka
z zeszłego roku. Tylko tym razem było lepiej, bo miałem osobistą
pielęgniarkę.
Otworzyłem
oczy, kiedy drzwi od mojej sypialni otworzyły się i do pokoju
weszła niska blondynka. Miała na sobie moją koszulkę.
-i
jak tam, zdechlaku? -jej głos działał na mnie kojąco.
-jakby
ktoś próbował mnie wypatroszyć -szepnąłem, choć nie byłem
pewny, czy kobieta to zrozumie.
-kochanie...
-przykucnęła przy mnie i pogładziła po policzku. Uśmiechnąłem
się szeroko. Mimo tego, że każdy ruch wywoływał we mnie ból,
wyciągnąłem przed siebie dłoń i poklaskałem blond piękność.
-dziękuję,
że jesteś przy mnie Av...
-nie
masz za co dziękować, dzieciaku
Jej
uwaga w żadnym stopniu nie była złośliwa. Mówiła do mnie tak
zawsze aby trochę mnie podenerwować.
-oj...
Jest za co, mamusiu
*********
Dziękuję za czytanie :*
za jakiś czas powinna ukazać się kolejna część...
jeszcze nie wiem kiedy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz