piątek, 5 sierpnia 2016

epilogue


Znowu leżałem w łóżku. Powaliło mnie dokładnie tak jak wcześniej. Leżałem z wysoką gorączką i miałem ochotę wyrzygać swoje wnętrzności. Przeklęta grypa dopada w najmniej odpowiednim momencie.
Obróciłem się na bok i poprawiłem zimny okład.
Dlaczego musiałem znowu zachorować?! Co było ze mną nie tak?!
Jęknąłem kiedy spróbowałem się przeciągnąć, głowa mi pulsowała, w płucach paliło.
Powtórka z zeszłego roku. Tylko tym razem było lepiej, bo miałem osobistą pielęgniarkę.
Otworzyłem oczy, kiedy drzwi od mojej sypialni otworzyły się i do pokoju weszła niska blondynka. Miała na sobie moją koszulkę.
-i jak tam, zdechlaku? -jej głos działał na mnie kojąco.
-jakby ktoś próbował mnie wypatroszyć -szepnąłem, choć nie byłem pewny, czy kobieta to zrozumie.
-kochanie... -przykucnęła przy mnie i pogładziła po policzku. Uśmiechnąłem się szeroko. Mimo tego, że każdy ruch wywoływał we mnie ból, wyciągnąłem przed siebie dłoń i poklaskałem blond piękność.
-dziękuję, że jesteś przy mnie Av...
-nie masz za co dziękować, dzieciaku
Jej uwaga w żadnym stopniu nie była złośliwa. Mówiła do mnie tak zawsze aby trochę mnie podenerwować.

-oj... Jest za co, mamusiu

*********
Dziękuję za czytanie :*
za jakiś czas powinna ukazać się kolejna część...
jeszcze nie wiem kiedy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz