środa, 30 grudnia 2015

siódemka



*Britt*
Był nowy dzień, ale dalej byłam w tych samych przeklętych ścianach. Problemy nie zginęły... był tylko nowy dzień, nic nie zginęło, nic się nie zmieniło... dalej byłam sama.
Nikt mnie nie odwiedzał, wszyscy o mnie zapomnieli.
Roześmiałam się.
Przecież nie przeszkadzało mi to nawet. Nie brakowało mi szczególnie tych rozwrzeszczanych tłumów. Nie brakowało mi moich „przyjaciółek”, które nigdy tak naprawdę nimi nie były. Przyjaciele się od siebie nie odwracają!
Byłam taką cholerną męczennicą!
Naprawdę byłam chora psychicznie!
-Britt, masz gościa -za drzwi wychyliła się ciemna głowa młodej pielęgniarki.
Co to była za ironia losu? Dopiero co „rozpaczałam” nad tym, że nikt mnie nie odwiedza, a tu proszę! Miałam oczywiście cichą nadzieję, że to nie moja matka ani moja przy głupawa siostrzyczka.
Kiedy jednak w drzwiach stanął, nie kto inny jak Niall o mało nie spadłam z łóżka. Po wczorajszych moich słowach tak szybko się zwinął, że spodziewałam że nigdy się już nie pojawi. I dlatego się go nie spodziewałam. Nie zdziwiłaby mnie nawet osoba Briany, ale ON??
Co on tu w ogóle do cholery robi?!
-cześć -jego głos przypominał szept -mogę wejść?
-przecież już wszedłeś -nie wiem dlaczego, ale w jego obecności robiłam się bardziej nerwowa niż zazwyczaj. Wywoływał we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony chciałam go nienawidzić, a z drugiej lubić. Ta druga strona zaczynała przezwyciężać tą pierwszą. Dobrze, że nie mogłam chodzić, bo była możliwość, że bym wstała i rzuciła się w jego ramiona. To wszystko było tak dziwne, że nie do ogarnięcia. Czułam się jak Alicja, która wpadła w zajęczą dziurę.
-przepraszam -jego głos wybudził mnie z moich rozmyśleń. Nie wiem za co mnie przepraszał, ale to raczej ja powinnam go przeprosić za swoje zachowanie.
Nawet nie ruszył się z miejsca, stał dalej przy drzwiach . Widziałam, że był bardzo skrępowany, a ja jak widać nie pomagałam mu.
Byłam beznadziejna!
Chłopak uratował moje życie, narażając swoje. Ratował moje beznadziejne życie, a ja byłam dla niego taka okropna.
Takie osoby jak ja powinno się linczować. To, że miałam rozpieprzone życie, to nie znaczy że musiałam psuć je innym.
-wejdź, proszę -podsunęłam się na łóżku do pozycji siedzącej. Patrzałam jak chłopak idzie w moją stronę i siada na krześle obok mojego łóżka -po co przyszedłeś?
Miałam ochotę walić głową o mur. Naprawdę te długoletnie bycie „nie miłym” dla wszystkich wyżarło mi wszystkie szare komórki.
-już o to pytałaś -jego głos był spokojny, to tak jakby w ogóle nie poruszyły go moje słowa. Jego spokój był bardzo irytujący.
Wszyscy przy mnie zawsze wpadali w złość. Nikt nigdy nie wytrzymywał w mojej obecności.
-to też już przerabialiśmy -mój głos zabrzmiał bardziej przyjacielsko, co mnie też bardzo zdziwiło -ale po co tu jeszcze przychodzisz?
-bo chciałaby się o to czegoś dowiedzieć -oparł się łokciami o moje łóżko, a jego błękitne oczy wywiercały w mojej głowie dziurę. Był za bardzo przyjazny.

*Niall*
Siedziałem i wpatrywałem się w nią. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, aby tu przychodzić. Nie mogłem jednak wytrzymać, chciałem ją zobaczyć. Musiałem zobaczyć, czy z nią jest wszystko ok i nic sobie nie zrobiła.
Dziewczyna mimo swojego podłego charakteru, była cudowna. Miała w sobie coś co mnie do niej ciągnęło. Mogłem przysiądź, że kiedyś była inna... na pewno była inna. Miałem ochotę wyciągnąć z niej dawną siebie.
-przejdźmy się -uśmiechnąłem się do niej, kiedy spojrzała na mnie zdziwiona.
-nie mogę -szepnęła i spuściła wzrok. Domyśliłem się, że chodziło o to, że nie mogła chodzić.
Wstałem z krzesła i wyszedłem z pokoju. Wchodząc do niej zauważyłem, ze przed jej pokojem stoi wózek, wciągnąłem go do środka i stanąłem przed jej łóżkiem.
-a teraz możesz? -zwisłem nad nią. Byłem gotowy, aby pochwycić ja w ramiona i posadzić na wózku.
Widziałem, że się waha, oczywiście nie dziwiłem się temu. Byłam dla niej całkiem obcą osobą.
-dobrze -szczerze? Zdziwiłem się jej odpowiedzią. Byłem przekonany, ze odmówi.
Mimo mojego zdziwienia wziąłem ją delikatnie w ramiona. Wtuliłem się w nią trochę mocniej niż powinienem. Czułem się jakbym znalazł się na jakiejś miękkiej chmurce. Nigdy nawet nie pomyślałem, ze będę tak czuł się w obecności jakieś dziewczyny.
-jakby co... to mów -nawet nie wiedziałem o czym mówię. Traciłem rozum.
-o czym mówisz? -uśmiechnęła się delikatnie, co jeszcze bardziej mnie rozproszyło.
Zacisnąłem mocniej zacisk na niej, aby jej nie upuścić.
-jakby cię coś zabolało -cholera! Co ja pieprzę ?!
-spokojnie -wyszeptała tuż przy mojej szyi.
Praktycznie rzuciłem ją na wózek, ale było to lepsze niż upadek na ziemie. Miałem przez nią ciarki na całym ciele, więc upadek był bardzo możliwy.
Odsunąłem się od niej szybko i złapałem za rączki. Pchanie wózka chyba będzie mi lepiej wychodziło niż noszenie jej. Pchałem wózek przed sobie i tak naprawdę nie wiedziałem gdzie „szliśmy” i nawet się tym nie przejmowałem.
-Pójdziemy do parku? -zapytała. Zmarszczyłem czoło i spojrzałem na nią z góry.
-gdzie?
-między budynkami jest plac zieleni, taki mini park.
-dobrze...
Park był tak naprawdę małym placem zieleni. Mieściły się tam dwie ławki, jedno drzewo i jedna ścieżka, która łączyła dwa budynki.
Zatrzymałem się przy pierwszej ławce i usiadłem.
-ładnie tu -skłamałem. Prawda była taka, ze było tu okropnie.
-nie potrafisz kłamać -roześmiała się, a moje ciało naprężyło się, po chwili jednak się rozluźniło. Jej śmiech był jak lekarstwo na moja duszę. Zapomniałem nagle o moim całym życiu, o tym co wydarzyło się ostatniego roku. Zapomniałem, że miałem niby depresję. Zapomniałem o tęsknocie do przyjaciół. Zapomniałem o całym Bożym świecie. Była tylko ona i jej cudownie kojący śmiech.
Była naprawdę przecudowną dziewczyną... mimo że znałem ją zaledwie od paru dni, czułem z nią już jakąś więź. To musiało być przeznaczenie, przecież nie mogłem rzucić się na ratunek tak po prostu osobie skaczącej z okna. To nie mogło się dziać tak po prostu... chyba, ze to był sen... a ja miałem zaraz się z niego obudzić. Proszę … nie!
-Niall -szepnęła
-tak? -zapytałem jeszcze nie rozbudzając się z moich myśli
-dlaczego to robisz?

-nie mam pojęcia -odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

*****
Kolejny rozdział powinien ukazać się za tydzień :D
pozdrawiam :*

********

2 komentarze: